Policja: wicenaczelny "Wyborczej" nie ma honoru

Policja: wicenaczelny "Wyborczej" nie ma honoru

Fot. I. Burdzanowska/Agencja Gazeta
- Żadnych butelek się nie pozbywałem, wyrzucałem tylko trawę z przydomowego ogródka – napisał w przesłanym Wprost 24.pl w czwartek oświadczeniu zastępca redaktora naczelnego lubelskiej "Gazety Wyborczej", Jacek Brzuszkiewicz, przyłapany przez policję na wyrzucaniu śmieci w lasku.

Z przesłanego oświadczenia nie wynika w sposób jednoznaczny, czy zamieszkały w podlubelskich Zemborzycach dziennikarz – jako właściciel swojej posesji – ma podpisaną wymaganą prawem umowę z firmą wywożącą śmieci. – Domowe odpady wspólnie z moim ojcem od lat przekazujemy lubelskiej firmie Kom-Eko – napisał w oświadczeniu Brzuszkiewicz.

– Pan redaktor jest człowiekiem pozbawionym honoru – skomentował Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji, wyjaśnienia Brzuszkiewicza.

Oświadczenie wicenaczelnego lubelskiej "GW", to odpowiedź na opisany w środę przez Wprost 24.pl incydent. 27 lipca policja przyłapała go w podlubelskiej miejscowości Kąty-Urszulin na pozbywaniu się śmieci. Według funkcjonariuszy były to szklane butelki i trawa. Zdaniem dziennikarza, który w rozmowie telefonicznej z Wprost 24.pl zaprzeczał, by pozbywał się butelek, miała to być tylko trawa. Unikał przy tym odpowiedzi na pytanie, czy ma podpisaną umowę z firmą wywożącą śmieci.

Dotarliśmy do kopii notatki służbowej, dotyczącej tej sprawy, sporządzonej przez jednego z policjantów. Wynika z niej, że udaremnili oni próbę pozbycia się trawy i szklanych butelek, zapakowanych w foliowe torby. Trzy takie torby były już w lesie. Policjanci nakazali dziennikarzowi zabrać butelki do auta i ukarali go mandatem w wysokości 300 złotych.

Jesteśmy w trakcie wyjaśniania, czy Brzuszkiewicz podpisał umowę z firmą zajmującą się wywózką śmieci. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że dziennikarz takiej umowy nie ma.

Naczelny ekolog Lublina

Paradoksalnie Jacek Brzuszkiewicz grał w województwie lubelskim pierwsze skrzypce jeśli chodzi o ekologię.

Działania redaktora zakrawają na hipokryzję. Zwłaszcza, że wicenaczelny proekologicznej „Gazety Wyborczej" jest w Lublinie znanym tropicielem nieprawidłowości w sferze wywożenia oraz segregacji odpadów. W tekście z 2004 roku „Już posprzątane?" przedstawiał dowody na nielegalną segregację śmieci w bazie MPO przy ul. Ciepłowniczej w Lublinie. Natomiast w 2005 roku donosił o hipokryzji Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie. – Nieopodal Zalewu Zemborzyckiego powstało nielegalne wysypisko śmieci. Terenem zarządza podległy ratuszowi Wydział Ochrony Środowiska – pisał o okolicach miejsca swojego zamieszkania.

Ponadto lubelska „Wyborcza" wielokrotnie starała się wpajać swoim czytelnikom zasady bezwzględnej dbałości o przyrodę, m.in. organizując akcję „Posprzątajmy Lublin na wiosnę", angażując uczniów lubelskich szkół w sprzątanie miasta.

Jacek Stramik