Skąd pochodzi nagranie?
Jednak dochodzą głosy, że film został nakręcony w innej kopalni, niż ta, w której doszło do tragedii. - W kwietniu tego roku doszła nas informacja, że fałszowane są czujniki metanu, ale w kopalni "Wujek", a nie w kopalni "Śląsk" [w której nastąpił wybuch - red] - powiedziała Edyta Tomaszewska rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego w radiu TOK FM. - Momentalnie zareagowaliśmy na te informacje. Inspektorzy przeprowadzili kompleksową kontrolę i nie stwierdzili żadnego fałszowania czujników metanu - dodała.
Sekcje wykażą więcej informacji
- Na razie trudno mówić o przełomie w śledztwie - mówi Jacek Tokarski, szef zespołu śledczych, którzy badają tragedię w kopalni. - Postępowanie będzie niezwykle czasochłonne i obszerne dowodowo. W tej chwili gromadzimy materiały dowodowe i zabezpieczamy dane. Przede wszystkim zabezpieczyliśmy dane i dokumenty w kopalni, aby uchronić je przed ingerencją. Przesłuchiwani są pierwsi świadkowie - mówi. Więcej informacji śledczy oczekują po sekcjach zwłok górników, którzy zginęli pod ziemią. W czwartek koronerzy rozpoczną pierwsze sekcje.
Górnicy przerwą zmowę milczenia?
Śledczy liczą przede wszystkim na zeznania ocalałych górników, większość z nich nadal znajduje się jednak w szpitalach. Wciąż nierozstrzygnięta pozostaje kwestia czy kopalnia nie zaniżała wyników stężenia metanu w miejscach gdzie musieli pracować ludzie.keb, dar