Stój i płać

Dodano:   /  Zmieniono: 
W Warszawie zawrzało. Specjalnie wydzielone pasy dla autobusów (jakże wygodniej użyć językowego potworka „bus – pasy”), spowodowały złość kierowców. Poranne korki, i tak codzienna zmora stolicy, stały się w wielu miejscach prawdziwymi zatorami. Aż korci by zjechać na pusty pas dla autobusów, ale to zbyt ryzykowne.
Media podają, że w pierwszych dniach funkcjonowania nowych zasad ruchu w Warszawie, co 26 sekund karano kierowców średnio stuzłotowym mandatem za jazdę po pasie zarezerwowanym wyłącznie dla autobusów. W tej sytuacji chęć szybszego dotarcia do celu, wydaje się ryzykiem porównywalnym niemal z  rosyjską ruletką. Warszawiacy zaczęli więc szukać objazdów mniej uczęszczanymi trasami, które też zaczęły się już blokować, przyjezdnym pozostaje stać w korkach kląć, narzekać i się spóźniać.

Są też zadowoleni z tej sytuacji. To szczęśliwcy bez samochodów. Zapowiedź uruchomienia specjalnego pasa ruchu na Trasie Łazienkowskiej wzbudziła zadowolenie wśród osób dojeżdżających zza Wisły do centrum.

Można się domyślać, że decyzja władz Warszawy to wstęp do radykalnego ograniczenia ruchu w mieście. Pewnie za jakiś czas, za wjazd do centrum - tak jak w wielu europejskich miastach - trzeba będzie słono płacić, a odwiedzający stolicę będą zmuszeni pozostawić swoje auta na peryferiach i przesiąść się do autobusów, które będą żwawo mknąć pod Pałac Kultury po wydzielonych dla nich pasach. Pozostaje tylko jedno, niepokojące pytanie: czy zanim zapadną takie decyzje, ktoś pomyśli o wybudowaniu odpowiednio pojemnych parkingów na obrzeżach Warszawy?