Zanussi nie dostanie doktoratu honoris causa? Tak chcą internauci

Zanussi nie dostanie doktoratu honoris causa? Tak chcą internauci

Dodano:   /  Zmieniono: 
Słowa reżysera Krzysztofa Zanussiego o nieletniej prostytutce, która miała uwieść Romana Polańskiego wywołały burzę. Internauci postanowili skierować list do biskupa ks. Andrzeja Czai, który krąży już po sieci, aby podjął on kroki uniemożliwiające przyznanie doktoratu honoris causa UO Zanussiemu. Zwracają się również z prośbą, by zwrócił uwagę ks. Markowi Lisowi, który wziął w obronę reżysera
Jest to nawiązanie do rozmowy z ks. Lisem o przyznaniu przez Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego tytułu Zanussiemu. Ks. prof. Lis, filmoznawca, bronił reżysera, argumentując, że „jedna wypowiedź nie przekreśla jego dorobku, i że ma nadzieję, iż za pięć miesięcy, gdy Zanussi będzie otrzymywał doktorat honorowy, wszyscy będą pamiętać o wielkich dokonaniach filmowych, a nie o tej wypowiedzi". To jednak nie przekonało opinię publiczną. A internauci nazwali księdza hipokrytą.

Ksiądz broni reżysera

- Jedna gorąca wypowiedź publicystyczna nie powinna decydować o całokształcie człowieka - podkreślił ks. Lis.  -  Zanussi pozostaje mimo wszystko autorytetem, który w czasach znacznie trudniejszych niż dzisiejsze potrafił zajmować niełatwe stanowiska w ważnych kwestiach. Każdy jednak ma prawo do pomyłki. Poczekajmy, zobaczymy, jak Zanussiemu uda się z tej pomyłki wycofać – zaznacza ksiądz.

Ludzie zapomną o tych słowach?

W liście rozesłanym w Internecie, jego autorzy proszą o podpisywanie go i wysłanie do ks. biskupa Czai. - Gdyby taką nagrodę za całokształt pracy twórczej przyznała panu Zanussiemu jakaś Akademia Filmowa, ale Katolicki Wydział? Czy Kapłan, który twierdzi, że za pół roku nikt nie będzie pamiętał haniebnej postawy Zanussiego, rozumie o czym mówi? – Pisza internauci. I podkreślają: „Takie lekceważące wypowiedzi wobec skrzywdzonego dziecka i ich obrona z ust Kapłana nie napawa optymizmem...".

List nie będzie zlekceważony

W liście jest skierowany apel do biskupa "o podjęcie stosownych kroków uniemożliwiających przyznania nienależnych honorów osobie na to niezasługującej" oraz "o zwrócenie ks. Lisowi uwagi na niestosowność jego słów". Ks. Joachim Kobienia, kanclerz opolskiej kurii, potwierdził, że każdy podpisany list przychodzący do ordynariusza jest czytany.  - Anonimy oczywiście lądują w koszu, ale jeśli ktoś przyśle list podpisany imieniem i nazwiskiem, na pewno trafi on do ks. biskupa i na pewno go przeczyta - zapewnia kanclerz.

"Gazeta Wyborcza Opole", dar