"Odbieranie esbekom przywilejów to głupi odwet"

"Odbieranie esbekom przywilejów to głupi odwet"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Generała Kiszczaka nie wspomogę, ale też nie chciałbym, by w nowej Polsce ludzie, których najczęściej nie pamiętam z podziemia z takich odważnych rzeczy, bo nie wysadzali tych pociągów, mimo że tak myślą, by takim ślepym odwetem próbowali budować swoją pozycję polityczną – powiedział w RMF FM Władysław Frasyniuk, jeden z dawnych liderów "Solidarności".
Władysław Frasyniuk przyznał, że patrzy na dzisiejszy Berlin z  rozżaleniem. - Rząd niemiecki pokazał polskiemu rządowi, jak należy się cieszyć z radości narodowych, w jaki sposób organizować takie wielkie uroczystości, by społeczeństwo miało kolejny zastrzyk pozytywnej energii. Tłumaczył również, że jak Niemcyi organizują obchody upadku komunizmu, to wie o nich cały świat, ponieważ ich stabilna sytuacja na scenie politycznej umożliwia takie działania. - Ich politycy mają świadomość, że społeczeństwo oczekuje takich dowodów, że jest lepsze, niż samo o sobie myśli. Ja jestem przekonany, że U2 czy Rolling Stonesi mogli być 4 czerwca w Polsce. Ja nie wiem, dlaczego zaproszono Kylie Minogue. Ale wiem, dlaczego nie było odpowiedniej uroczystości - dlatego, że dwóch czołowych polityków nawzajem się szantażowało, jednemu zabrakło odwagi.

"Polacy byli bardziej ostrożni w świętowaniu"

Frasyniuk porównał też polskie społeczeństwo do niemieckiego sprzed dwudziestu lat, wskazując, ze Polacy byli bardziej ostrożni w świętowaniu  upadku PRL-u. - Polskie społeczeństwo było mocno wykrwawione. Niemcy, Czesi mieli fetę, to było jednodniowe wielkie wydarzenie, energetyczne, a tutaj jednak było parę lat wykrwawiania się, ludzie przeszli przez internaty, więzienia, sami siebie zaparli, powiedzmy sobie uczciwie: 5 procent ludzi po 13 grudnia funkcjonowało w podziemiu. W związku z tym nie było takiej fiesty, jaka panowała na przykład w Berlinie. Ja im zazdroszczę tych obrazków, ale szczerze powiedziawszy, jak dzisiaj sięgam pamięcią, to mam wrażenie, że my wszyscy byliśmy tak przerażeni tą nową odpowiedzialnością, która spada na nasze barki, że nie było w ogóle myślenia o jakimkolwiek karnawale – zaznaczył.

Wspomnienia dawnych lat

Polityk wspomniał również emocje, jakie towarzyszyły mu kiedy upadał komunizm. –  Jak runął Mur Berliński – to ja chyba z tydzień później sobie myślałem: Kurczę, szkoda, za wcześnie. Bo ja pamiętam tą atmosferę zachodniego świata, który przyjeżdżał, przyjeżdżał także do Wrocławia, do przewodniczącego "Solidarności", do przewodniczącego związków zawodowych – to się w dyplomacji nigdy nie zdarzało. Oni przyjeżdżali dlatego, że dla nich Polska była jedynym gwarantem. Ja dziś jestem przekonany, że gdyby ten Mur Berliński runął rok później, to Polska byłaby w znaczący sposób doposażona, czy otrzymalibyśmy takie wsparcie, które by zwiększało nasze gwarancje czy naszą stabilność ekonomiczną, stabilność w budowaniu organizacji obywatelskich. W tym sensie trochę zazdroszczę, że ten Mur tak runął przedwcześnie – wspominał Frasyniuk.

"Nie czuliśmy lęku przed władzą"

- Ludzie, którzy obalali komunizm, nie mieli lęku przed tą władzą. Ja siedziałem w kryminale i za mojego pobytu w kryminale umierali kolejni przywódcy Związku Radzieckiego. Człowiek młody, który ma "enkę" w więzieniu, czyli jest zadymiarzem, siedzi na specjalnych oddziałach – jak patrzył na Jaruzelskiego czy Breżniewa, czy tych dwóch kolejnych, to sobie myśli: Jezus Maria, gdzie jest sprawiedliwość, lewą ręką każdego z nich bym zabił... Więc to… leku nie było, była odpowiedzialność, była taka odpowiedzialność za wszystkich, odpowiedzialność za słowo. Ja myślę, że w ogóle to moje pokolenie, to pokolenie ludzi po 13 grudnia, chyba ma nadmiernie wykształconą odpowiedzialność za słowo. Mówi to Władysław Frasyniuk, który należy do największych pyskaczy – podkreślił.

"Głupi odwet"

Władysław Frasyniuk przyznał również, że  nie jest zadowolony, kiedy gdy członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i byli esbecy tracą przywileje emerytalne, bo uważa to za „głupi odwet". - Jeśli mamy komuś odbierać przywileje, to powinniśmy odbierać je systemowo, no, powiedzmy sobie, uczciwie. W Polsce cały czas udajemy, że nie wiemy, jak to funkcjonowało. To wojsko było gwarantem dominacji Związku Radzieckiego w Polsce, a nie Służba Bezpieczeństwa. Na liczbę to tych psów z bezpieki było zdecydowanie mniej, niż tych wojskowych. Mnie zamykał kontrwywiad wojskowy. Ja generalnie jestem niechętny takiemu ślepemu dawaniu poczucia sprawiedliwości, dlatego, że, wie pan, w Polsce brakuje szacunku dla tych, którzy mieli odwagę. Odchodzą ludzie podziemia, odchodzą ludzie, którzy cierpieli w więzieniach. Nie ma wobec nich szacunku. Ja już nie mówię, że nie ma wobec nich żadnego wsparcia. Przypomnę, że wielu ludzi przez 10 lat było pozbawionych pracy, w związku z tym ich uposażenia są zdecydowanie mniejsze - powiedział Frasyniuk w RMF FM.

Pytany o to, czy czuje złość na tę ustawę, która zakłada, że wspomoże on finansowo generała Kiszczaka, który będzie teraz dostawał półtora tysiąca emerytury? Odpowiedział, że „wydaje mu się, że w państwie prawa - w państwie, o które walczyliśmy - takie decyzje powinny być podejmowane przez sąd". - Ja nie uważam generała Kiszczaka za jakiegoś wybitnego, szlachetnego człowieka. Oni przegrali, powinni ponieść konsekwencje. Ale nie chciałbym też, żeby w nowej Polsce ludzie, których najczęściej nie pamiętam z podziemia, nie pamiętam z jakichś odważnych rzeczy, nie wysadzali tych pociągów, mimo że tak myślą, no jednak żeby oni takim ślepym odwetem budowali swoją pozycję polityczną. Wolałbym raz jeszcze, wolałbym przy różnych okazjach, żeby pozytywnie mówiono o tych, którzy mieli odwagę – podkreślił.


RMF FM, dar