Konarski: propozycje Tuska są zabójcze dla partii Pawlaka

Konarski: propozycje Tuska są zabójcze dla partii Pawlaka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Waldemar Pawlak (fot. A. Jagielak /Wprost)
Zmiany w konstytucji proponowane przez premiera Donalda Tuska są "zabójcze" dla PSL. Z całą pewnością nie poprze ich też opozycja - uważa politolog Wawrzyniec Konarski. -W obecnym stanie spraw opozycja jest generalnie słaba, ale nie na tyle słaba, by nie przeciwstawić się propozycjom tego typu, zgłaszanym przez rząd - powiedział.

Konarski ocenił, że w polskich realiach propozycja ta jest koniunkturalna, ponieważ w ramach systemu mieszanego będą zyskiwały największe partie. - Partner koalicyjny Platformy w tej kwestii może mieć dużo obiekcji - mieszany system wyborczy jest dla PSL zabójczy, jeszcze bardziej zabójczy jest system większości względnej. Obecna sytuacja jest dla Stronnictwa lepsza niż tego typu zmiany, które mogłyby być dla tej partii - będącej wciąż na granicy progu wyborczego - złe - mówił. Konarski uważa, że premier Donald Tusk po raz kolejny zachowuje się jak sfinks, który nie chce objawić swoich intencji.

Tusk nie chce popełnić falstartu

Jego zdaniem można zrozumieć strategię premiera, który uchylił się od odpowiedzi na pytanie o kandydowanie w wyborach prezydenckich, gdyż Tusk ma świadomość, że zbyt szybkie ogłoszenie deklaracji może się zemścić na polityku. - Polityk, który jest poważny i chce kandydować na funkcję prezydenta musi mieć absolutną pewność, co do swojego zaplecza, a myślę, że Tusk tej pewności nie ma, albo w sposób genialny blefuje, czego też nie możemy wykluczyć - powiedział Konarski.

Pasywny prezydent - aktywny Tusk

Jego zdaniem po przeprowadzeniu zmian proponowanych przez premiera, prezydent byłby pasywny, tak jak w przypadku prezydenta irlandzkiego - i w sensie formalnym - czeskiego. W takim wypadku decyzja o kandydowaniu w przypadku Donalda Tuska byłaby decyzją co najmniej kuriozalną, zważywszy, że jest to człowiek w polityce bardzo aktywny. W ocenie politologa, jeżeli Tusk ma ochotę zostać prezydentem wybieranym w taki właśnie sposób i obarczonym znaczącymi ograniczeniami, to znaczy, że byłoby mu potrzebne dla sprawnego reprezentowania państwa silne zaplecze i lojalny partner w postaci premiera.

Decyduje osobowość

Według politologa znane są przypadki polityków, którzy byli silnymi premierami, a potem decydowali się na objęcie funkcji prezydenta, mimo że była - w sensie kompetencyjnym - słabsza od funkcji premiera. Przykładem jest wieloletni premier Irlandii Eamon de Valera, który dał się wybrać na prezydenta, ale był już wtedy w sędziwym wieku i była to swego rodzaju synekura. Drugim przypadkiem jest Vaclav Klaus, który będąc premierem miał znaczące kompetencje, a objął funkcję prezydenta, która w Czechach jest słaba - stała się jednak silna dzięki pozycji politycznej Klausa.

Rewolucja Tuska

Zgodnie z propozycją premiera pełną odpowiedzialność za władzę wykonawczą w państwie ponosiłby "gabinet, wspierany przez większość parlamentarną". Już w kolejnych wyborach prezydent miałby być wybierany przez Zgromadzenie Narodowe, nie powinien też mieć prawa weta. Premier chciałby również zmniejszenia wielkości obu izb - Sejmu i Senatu. Opowiada się też za wyborem senatorów w okręgach jednomandatowych, a posłów - według ordynacji mieszanej.

PAP, arb