Kto ukradł napis z Auschwitz?

Kto ukradł napis z Auschwitz?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wciąż nie wiadomo co stało się ze skradzionym w piątek napisem "Arbeit macht frei", który był umieszczony nad bramą obozu w Auschwitz. Rabin Andrew Barker dyrektor Komitetu Żydów Amerykańskich nazwał kradzież profanacją. Z kolei zdaniem niemieckich publicystów kradzież mógł zlecić pasjonat historycznych pamiątek lub miłośnik nazizmu.
- To ironia, że niemal tego samego dnia, gdy niemiecki rząd zapowiedział, że przekaże 60 milionów euro na ochronę byłego obozu zagłady w Auschwitz-Birkenau, znamienny napis znad jego wejścia, "Arbeit macht frei", znika - denerwuje się Barker. - Tu nie może być kopii czy reprodukcji. Odwiedzający muszą widzieć tylko to, co jest prawdziwe. W ten sposób przedmioty te będą niemymi świadkami tego, co się tam wydarzyło. Być może to właśnie sprawia, ta kradzież jest tak szokująca i niepowtarzalna - dodaje.

Sprawą zajęła się niemiecka prasa. "Kradzież w Auschwitz.Polska policja szuka sprawców" - to "Berliner Zeitung". "Ta kradzież jest świętokradztwem" - to "Suddeutsche Zeitung". Z kolei "Frankfurt die Allgemeine Zeitung" pisze: "Napis z Auschwitz skradziony. To nie byli normalni złodzieje metalu". "Die Zeit" tytułuje swój artykuł "Zuchwała spektakularna kradzież w Auschwitz", a w podtytule "oburzenie i zgroza na całym świecie".

Media przytaczająwypowiedzi m.in. członków niemieckiego rządu. Minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle powiedział, że "był to haniebny czyn, smutny, poważny i kryminalny incydent, którego sprawcy muszą być jak najszybciej schwytani i ukarani". Autorzy zastanawiają się również kto zdobył się na kradzież. Czy byli to Niemcy, neonaziści, zwykli złodzieje metalu czy może antysemici? Czy kradzież mógł zlecić jakiś chorobliwy maniak historycznych pamiątek? - pytają.

TVN24, arb