Kurski: kampania wyborcza w wykonaniu PiS była zbyt łagodna

Kurski: kampania wyborcza w wykonaniu PiS była zbyt łagodna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Kurski (fot. WPROST) Źródło:Wprost
PiS pokazuje różne oblicza bo "musi grać wszystkimi skrzydłami" - tłumaczy eurodeputowany PiS Jacek Kurski. - Błędem było w kampanii prezydenckiej unikanie realnych tematów kompromitujących PO jak: śledztwo smoleńskie, powódź, zawłaszczanie przez Komorowskiego stanowisk i instytucji po osobach, które zginęły po katastrofie smoleńskiej, czyli pójście Komorowskiego do władzy po trupach - uważa Kurski.
- W PiS jest skrzydło liberalne, jest centroprawica i jest twarde skrzydło prawicowe. Media wmawiają, że PiS co jakiś czas zmienia wizerunek. To nonsens. Musimy grać wszystkimi skrzydłami i zachowywać się pod tym względem jak PO. Uczmy się od przeciwników - mówi Kurski o zmieniającym się wizerunku PiS i Jarosława Kaczyńskiego.

Kurski przyznaje, że PiS może się pewnych rzeczy nauczyć od PO. - Żadne medium nie mówi, że wczoraj Platforma była pobożna jak Gowin, a dziś się zmieniła w obsceniczną jak pan ze świńskim ryjem, giwerą i gumowym penisem w rękach. Grają wszystkim co mają naraz. W dużej partii muszą być uwzględnione wszystkie nurty, które powinny się uzupełniać. To dobrze służy partii - uważa Kurski.

Eurodeputowany PiS ma do swojej partii pretensje o to, że w czasie kampanii wyborczej nie wyciągnęła sprawy katastrofy smoleńskiej. -  To największą tragedia po II wojnie światowej, odsłaniającą zapaść państwa i tej władzy. I doprawdy nie istniał żaden interes polityczny, żadna kalkulacja polityczna, która mogłaby odmówić partii, czy jej kandydatowi podjęcia tego tematu, bez względu na to, czy jest kampania wyborcza, czy jej nie ma. To błąd nawet nie taktyczny czy strategiczny, lecz po prostu moralny. Na PiS i Jarosława Kaczyńskiego w szczególności sypią się dzisiaj gromy de facto za to, że wykazaliśmy niezwykłą szlachetność i wyższą uczuciowość eliminując, czy ograniczając ten temat w kampanii wyborczej. Teraz jesteśmy atakowani za to, że wracamy do tego zawieszonego tematu. Nasza szlachetność z czasów kampanii jest dzisiaj źródłem oskarżeń pod naszym adresem. To niskie i niesprawiedliwe - uważa Kurski.

Kurski przyznaje, że ma inny pomysł na kampanię wyborczą niż Joanna Kluzik-Rostkowska. - Była różnica co do strategii kampanii. Ja twierdziłem i mówiłem na posiedzeniach sztabu, że unikanie realnych tematów kompromitujących PO jak: śledztwo smoleńskie, powódź, zawłaszczanie przez Komorowskiego stanowisk i instytucji po osobach, które zginęły po katastrofie smoleńskiej, czyli pójście Komorowskiego do władzy po trupach, nie podejmowanie realnie tych tematów - sprawi, że możemy uzyskać świetny wynik, ale bardzo pięknie przegramy, bo nie będzie żadnego pola rywalizacji, na którym moglibyśmy przekonać ludzi, że Jarosław Kaczyński jest lepszym kandydatem, że np. tylko on jako prezydent będzie gwarantem dojścia do prawdy o Smoleńsku. Zresztą stało się tak jak przewidywałem. Zgodziliśmy się na pułapkę dyskursu, w którym miłość jest przeciwko prawdzie. Na schemat, że oto jest Jarosław Kaczyński skruszony grzesznik, który był premierem w strasznej IV RP, do której nie może być powrotu ale skoro przeszedł osobistą tragedię, no to teraz będzie tolerowany pod warunkiem, że przegra, bo nie będzie mu wolno się odezwać z jakąkolwiek krytyką rządzących czy konkurencyjną wobec nich wizją; a naprzeciwko niego jest Bronisław Komorowski, człowiek bez wad, sama doskonałość, urodzony prezydent. My się zgadzając na taki schemat zgodziliśmy się na uzyskanie przez nas świetnego wyniku ale też z góry na przegraną.

arb, Onet.pl