W Inowrocławskim 56. Pułku Śmigłowców Bojowych specjalistyczne szkolenie pilotów odbyło się tylko na papierze, a dokumentację sfabrykowano, alarmuje "Rzeczpospolita". Wcześniej po serii katastrof lotniczych MON zaprzeczał oskarżeniom o poważne zaniedbania w szkoleniu pilotów.
Gazeta publikuje stenogramy rozmów, przeprowadzonych przez dowódcę z żołnierzami. Wynika z nich, że dokumenty szkolenia sfabrykowano ze wsteczną datą. W trosce o bezpieczeństwo załóg latających aferę ujawnił jeden z tamtejszych pilotów, chorąży Dariusz Warchocki, który swych kolegów i dowódcę nagrał ukrytym dyktafonem. Do fałszerstwa doszło pod koniec ub. roku. Jak twierdzi chorąży, dowódca kazał mu sfabrykować dokumentację potwierdzającą, że odbyło się szkolenie, które miało rozpocząć się rozpoczęło się w piątek 20 listopada i trwać cały weekend.
Pilot złożył doniesienie o popełnieniu przestępstwa do Woskowej Prokuratury Garnizonowej w Bydgoszczy. Na jej polecenie sprawę badała Żandarmeria Wojskowa, ale przesłuchiwani żołnierze nie potrafili sobie przypomnieć daty szkolenia, a śladu po tym wydarzeniu nie było w tzw. rozkazie dziennym. Dowódca eskadry tłumaczył to przeoczeniem.
Kiedy prokuratura umorzyła śledztwo Warchocki wysłał nagrania do Ministerstwa Obrony Narodowej i Wojskowego Sądu Okręgowego w Poznaniu. Na razie bez rezultatu. MON potwierdził "Rzeczpospolitej" tylko tyle, że skarga wpłynęła.
Gazeta pisze, że Warchocki od dłuższego czasu jest w swojej jednostce na cenzurowanym. Jak twierdzi, on i jego życiowa partnerka, porucznik Diana Maziarek są szykanowani. Warchocki jest pilotem z wieloletnim doświadczeniem, w tym również podczas rocznej misji w Iraku. O jego klasie świadczy fakt, że został zakwalifikowany do Grupy Bojowej Unii Europejskiej.em, pap, Rzeczpospolita
