Polscy eksperci zbadają miejsce katastrofy smoleńskiej

Polscy eksperci zbadają miejsce katastrofy smoleńskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. FORUM
Zastępca prokuratora generalnego Rosji Aleksandr Zwiagincew poinformował, że strona rosyjska wyraziła zgodę na przyjazd polskich specjalistów w celu zbadania miejsca kwietniowej katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. "W czwartek 30 września na miejscu katastrofy smoleńskiej rozpoczną prace polscy archeolodzy" - poinformowała niemal natychmiast Kancelaria Premiera. Archeolodzy mają dokonać wstępnych oględzin miejsca katastrofy.
Zastępca prokuratora generalnego Rosji zaznaczył, że koszty oględzin miejsca sfinansuje strona rosyjska, ona też zapewni sprzęt. Oględziny mają być przeprowadzone wspólnie przez stronę polską i rosyjską. Nie jest jasne, kiedy polscy specjaliści mogliby przyjechać w celu przeprowadzenia tych czynności.

Naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski zapowiedział, że jeszcze we wrześniu do Smoleńska wyjedzie misja, by ustalić warunki wyjazdu polskich archeologów na miejsce tragedii. Do Smoleńska pojedzie polski prokurator i trzech ekspertów z Polskiej Akademii Nauk. Jednocześnie prokurator ujawnił, że strona rosyjska miała wątpliwości prawne co do dopuszczalności prac polskich archeologów.

Żuchwa i żebro w Smoleńsku

- Boli nas, że na miejscu katastrofy wciąż są znajdowane szczątki ludzkie - powiedział naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski, zapytany o szczątki znalezione ostatnio na miejscu katastrofy w Smoleńsku przez pielgrzymkę motocyklistów. Szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg zaznaczył, że nie każdy dostarczony kawałek blachy w rzeczywistości jest częścią Tu-154. Dodał, że dlatego zawsze osoba, która w Smoleńsku znalazła element wyposażenia samolotu lub szczególnie - szczątki ludzkie - jest przesłuchiwana. Wcześniej zastępca szefa Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gdyni ppłk Marek Piotrowicz poinformował, że w środę do prokuratury zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że na początku września na terenie lotniska pod Smoleńskiem znalazł szczątki, najprawdopodobniej ludzkie. Na szczątki natrafili uczestnicy X Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego.

Szczątki przekazał prokuraturze franciszkanin ojciec Marek Kiedrowicz. Prokuraturze Garnizonowej w Gdyni dwa fragmenty kości znalezione na miejscu katastrofy lotniczej pod Smoleńskiej. Zdaniem franciszkanina, był to fragment żuchwy oraz płaskiej kości przypominającej żebro. Ojciec Kiedrowicz wyjaśnił, że szczątki zostały znalezione i przekazane mu 2 września przez jednego z uczestników X Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego. - Przygotowywałem mszę polową, a inni uczestnicy rajdu rozeszli się po okolicy, jeden z nich natrafił na kości - wyjaśnił franciszkanin. Po powrocie do Polski franciszkanin skontaktował się z jednym z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, który poradził mu zgłosić się do prokuratury. W środę franciszkanin stawił się w gdyńskiej prokuraturze wojskowej, gdzie przekazał szczątki i opowiedział o okolicznościach ich znalezienia.

Wrak Tu-154 do Polski (na razie) nie powróci

Jednocześnie anonimowy przedstawiciel rosyjskich organów ścigania poinformował, że wrak prezydenckiego samolotu Tu-154M nie może zostać przekazany Polsce do czasu zakończenia w Rosji dochodzenia w sprawie kwietniowej katastrofy lotniczej, gdyż jest dowodem rzeczowym w sprawie. - To jest dowód rzeczowy w sprawie karnej, która jeszcze się nie zakończyła - podała agencja Interfax-Ukraina.

W środę minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski powiedział na konferencji prasowej, że Polska oczekuje jak najszybszego wydania wraku Tu-154M. - Zgodnie z przepisami prawa międzynarodowego właścicielem statku powietrznego, także tego, co zostało po katastrofie, jest państwo polskie. Szczątki samolotu powinny jak najszybciej trafić do Polski - powiedział minister.

PAP, arb