Koziej: Amerykanie w Ghazni to coś doskonałego

Koziej: Amerykanie w Ghazni to coś doskonałego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef BBN Stanisław Koziej powiedział, że wsparcie polskiego kontyngentu działającego w prowincji Ghazni przez amerykański batalion to doskonałe rozwiązanie, które w żaden sposób nie umniejsza znaczenia naszych sił w operacji w Afganistanie.
- To nie jest odsunięcie nas od wykonywania zadań. Polski dowódca w  dalszym ciągu odpowiada za strefę, ale ma w dyspozycji więcej żołnierzy i  dodatkowy sprzęt - powiedział Koziej w środę, odnosząc się do  medialnych spekulacji o zmniejszeniu roli kontyngentu poprzez przekazanie części zadań Amerykanom.

Pytany o pojawiające się opinie, że polskie wojsko nie było w  stanie samo kontrolować terenu prowincji, szef BBN przypomniał, iż kwestia ta była wielokrotnie sygnalizowana. - To nie tajemnica. Od dawna wszyscy mówią, że opanowanie strefy odpowiedzialności w Ghazni wymagałoby zwiększenia obecności militarnej, co mogło to nastąpić przez zwiększenie polskiego kontyngentu np. przez wysłanie odwodu - wskazał szef BBN. Ocenił, że "z naszego punktu widzenia jest czymś wręcz doskonałym, że nie użyliśmy odwodu, ale korzystamy z  amerykańskiego wsparcia".

Proszony o opinię na temat daty wycofania się z Afganistanu Koziej powiedział, że stanowisko Polski w tej sprawie jest dość jasne i klarowne. - Chcielibyśmy zakończyć misje bojową do 2012 r., natomiast jeśli chodzi o  wychodzenie z Afganistanu, to chcemy to robić w ramach strategii NATO-wskiej, stosownie do tego, jak ustalimy to na szczycie w Lizbonie - dodał.

Ośmiusetosobowy amerykański batalion od kilku dni wspiera polskich żołnierzy w prowincji Ghazni. Jest rozmieszczony w północno-wschodniej jej części. Do jego zadań należy m.in. zapewnienie bezpieczeństwa i swobody ruchu na głównych szlakach komunikacyjnych i działania przeciwko rebeliantom.

Niebawem w Afganistanie nastąpi rotacja polskich sił - siódmą zmianę kontyngentu zastąpi ósma, której liczebność także zaplanowano na poziomie ok. 2,6 tys. ludzi.

zew, PAP