Klich: polska armia prawie jak Bundeswehra

Klich: polska armia prawie jak Bundeswehra

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bogdan Klich (fot. MON) 
Nie ma obawy, że Polacy będą masowo zaciągać się do Bundeswehry, gdy zostanie to umożliwione mieszkającym w Niemczech obcokrajowcom. Warunki służby w Polsce są tylko nieznacznie gorsze od tych, które oferuje niemiecka armia - powiedział szef MON Bogdan Klich.
Klich spotkał się z niemieckim ministrem obrony narodowej Karlem-Theodorem zu Guttenbergiem. Jednym z tematów rozmowy z szefem polskiego MON była kwestia profesjonalizacji armii niemieckiej. Przyjęte pod koniec zeszłego roku plany reformy Bundeswehry zakładają m.in. przekształcenie jej w armię złożoną przede wszystkim z żołnierzy zawodowych. Od 1 lipca tego roku zawieszony zostanie obowiązek powszechnej służby wojskowej. Liczebność niemieckich sił zbrojnych zostanie ograniczona z obecnych 240 tys. do maksymalnie 185 tys. żołnierzy. W najnowszym numerze tygodnik "Focus" poinformował, że niemiecki resort obrony proponuje, by w ramach reformy sił zbrojnych umożliwić wstępowanie do Bundeswehry także mieszkającym w Niemczech obcokrajowcom.

Klich pytany, czy nie obawia się, że Polacy będą się zaciągać do Bundeswehry, odparł: - Szeregowy zawodowy, licząc podstawowe uposażenie oraz cztery obligatoryjne dodatki, otrzymuje w tej chwili 2 800 zł. Jeśli dodać do tego świadczenie mieszkaniowe, z którego korzysta, w wysokości ponad 600 zł, oraz szereg nieobligatoryjnych dodatków, których jest 24 i z których może korzystać, spokojnie wychodzi na kwotę, którą oferuje Bundeswehra.

Minister zaznaczył, że służba w obcych siłach zbrojnych zawsze wymaga też zgody ze strony MON. - To jest warunek konieczny, żeby polski obywatel podjął służbę w jakiejkolwiek obcej formacji zbrojnej - zaznaczył. Minister dodał, że obecnie "mamy w dalszym ciągu w czym przebierać", jeśli chodzi o kandydatów na żołnierzy polskiej armii. - Mamy siedmiu kandydatów na jedno miejsce jeśli chodzi o wojsko zawodowe. Natomiast jeśli chodzi o Narodowe Siły Rezerwowe, sytuacja jest trochę gorsza - mamy zgłoszeń 9 tys., a zakontraktowanych żołnierzy NSR - 4,4 tys. Mamy więc dwóch zgłoszonych na jedno miejsce - wyliczał.

PAP, arb