Komorowski: nie będę się starał o rękę Kaczyńskiego

Komorowski: nie będę się starał o rękę Kaczyńskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. prezydent.pl) 
- Podzielam stanowisko Kościoła wyrażone przez kardynała Nycza, że pierwsza rocznica zamyka naturalny czas żałoby – oświadcza Bronisław Komorowski. Prezydent podkreśla, że chociaż „nikt nikomu nie zabrania okazywania swojej żałoby dłużej, dla państwa polskiego ta rocznica będzie odpowiednim, mocnym akordem kończącym żałobę”.
Komorowski przyznaje, że nadchodząca rocznica katastrofy smoleńskiej mogłaby stać się świetną okazją do zakończenia „wojny polsko-polskiej". – Niestety polityka nie działa w ten sposób, że prezydent może w tej kwestii cokolwiek kazać. Każdy się zachowuje tak, jak mu na to pozwala własne sumienie, co mu podpowiada rozum i wyczucie, na co przyzwalają wyborcy – uważa i zaznacza, że „zawsze ubolewał z powodu nadmiaru agresji w polskiej polityce". - Staram się w związku z tym nie dolewać oliwy do ognia, nie odpowiadać na agresję, na publiczne zaczepki, a momentami nawet zwykłe chamstwo w stosunku do głowy państwa – mówi.

W kontekście symbolicznego pojednania, Komorowski odnosi się również do oświadczenia prezesa PiS, który kilka miesięcy temu powiedział, że poda rękę prezydentowi jedynie wtedy, gdy sam zostanie premierem. - To jest problem pana Jarosława Kaczyńskiego. Ja nigdy w stosunku do nikogo tak się nie zachowywałem i nie zamierzam się zachowywać. Ale panu Kaczyńskiemu na wszelki wypadek przypomnę, że nie jest atrakcyjną panną na wydaniu, o której rękę musi starać się prezydent – ucina Bronisław Komorowski.

Znicze? "Niech płoną..."

Prezydent zapewnia też, że nie zamierza sprzeciwiać się zapalaniu zniczy przed pałacem prezydenckim.- Znicze są ogólnie przyjętą formą wyrażania żałoby i pamięci o zmarłych. To piękna rzecz – oświadcza, ale przypomina, że „ważna jest intencja". - Zawsze warto przyglądać się motywom osób, które te znicze stawiają - czy to jest modlitwa, czy polityka. Znicze przed Pałacem nie przeszkadzają, o ile nie wiążą się z innymi zachowaniami, pełnymi zacietrzewienia i motywowanej politycznie nienawiści – dodaje. Komorowski przyznaje, że sam zapali „w tych dniach parę świeczek czy zniczy z myślą o osobach, które zginęły w katastrofie smoleńskiej".

"...sam jeden zapaliłem"

Bronisław Komorowski wraca również pamięcią do dnia, w którym dowiedział się o tragicznym wypadku Tu-154. - To był bardzo piękny czas, kiedy zapalało się znicze z czystymi intencjami, z dala od polityki. W okresie pierwszych dni żałoby zdarzyło mi się jeden jedyny raz zapalić znicz pod Pałacem – wyznaje. Prezydent oświadcza, że fakt, iż nie lubi się publicznie wzruszać nie oznacza, że jest osobą oschłą czy wyzutą z uczuć. - Nie cenię sobie ludzi, którzy w obliczu tak wielkiego dramatu czy zagrożenia wpadają w panikę, albo roztkliwiają się na pokaz przed kamerami. Państwo polskie jest zbyt poważną sprawą, aby móc sobie pozwolić tylko i wyłącznie na okazywanie emocji – uważa.

- W tym dramacie, sprzed roku, potwierdziło się to, że konstytucja i ustrój państwa są przygotowane na skuteczną reakcję na kryzys. Teraz czekam na raport ministra Millera, który ma się pojawić tuż po obchodach – mówi Komorowski. Prezydent zapewnia jednocześnie, że temat katastrofy i raportów pojawi się już 11. kwietnia podczas jego spotkania z prezydentem Miedwiediewem.

„Fakt", kz