Smolar: Platforma musi być partią nadziei

Smolar: Platforma musi być partią nadziei

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksander Smolar (fot. WPROST)Źródło:Wprost
- Rosjanie wykazali się głupotą i gruboskórnością, demontując tablicę dzień przed rocznicą katastrofy – stwierdził prezes zarządu Fundacji Batorego Aleksander Smolar w Radiu Zet. Smolar twierdzi jednak, że to Polacy doprowadzili do całej sytuacji nie konsultując instalacji tablicy oraz ignorując docierające sygnały o niezadowoleniu strony rosyjskiej.
Oceniając przebieg uroczystości organizowanych z okazji rocznicy katastrofy z 10 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu Smolar stwierdził, że imponująca była nie ilość osób demonstrujących swoje niezadowolenie, ale upolityczniony agresywny język polityków. W opinii Smolara Polska znajduje się w stanie zbliżonym do „werbalnej wojny domowej". Słowa Jarosława Kaczyńskiego, który mówił że ofiary katastrofy smoleńskiej „zostały zdradzone o świcie” są szokujące ze względu na fakt, że zdaniem prezesa PiS, prezydent i pasażerowie Tu-154M zostali zdradzeni przez swoich rodaków. - To jest oskarżenie i wskazanie palcem, które zresztą było na różnych transparentach rozszyfrowywane, nazywano prezydenta, premiera nazywano zdrajcami – gorzko zauważa politolog.

Mówiąc o obchodach katastrofy smoleńskiej Smolar zwraca uwagę, że prezydent Komorowski – miał bardzo ładne przemówienie, które odstawało zupełnie od polaryzacji narzuconej przez PiS. Prezes Fundacji Batorego zwraca także uwagę, że brakuje mu drugiego głosu ze strony władz, takiego jak mocne przemówienie premiera stojące w kontrze do wojowniczego tonu prezesa PiS. Publicysta zwraca uwagę, że w każdym kraju jest partia pamięci zwrócona ku przeszłości – w Polsce jest to PiS - i jest partia nadziei. Smolar ma nadzieję, że premier Donald Tusk będzie w stanie udowodnić, iż PO jest właśnie tą partią nadziei, która musi pokazać Polakom szanse, cele, cenę, jaką mamy za nie zapłacić.

Opisując stosunku polsko–rosyjskie Aleksander Smolar przekonuje, że mimo ostatnich zadrażnień związanych z usunięciem tablicy umieszczonej przez Polaków w Katyniu, należy docenić ilość gestów dobrej woli wykonanych przez Rosjan. Dodaje, że nie należy zapominać o fakcie, iż Władimir Putin na Westerplatte przyznał, ze wojna wybuchła we wrześniu 1939 roku, a nie - jak dotąd utrzymywała historiografia rosyjska - w czerwcu 1941. - Natomiast określenie „ludobójstwo" jest dla nich nie do przyjęcia, tak samo jak dla Turków - kraj tak wielki, inny zupełnie, niekomunistyczny, Turcja skazuje swojego wielkiego pisarza, Noblistę na karę więzienia za to, że on mówił, jako ludobójstwie za rzeź, którą dokonali Turcy na Ormianach w 1915 r. – podkreśla prezes Fundacji Batorego.

ML, radiozet.pl