Miał wykupić ogłoszenie w telewizjach
W wyroku z 24 marca Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał Wyszkowskiemu przeproszenie byłego prezydenta za wypowiedź z 2005 r., w której nazwał Wałęsę tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie "Bolek". "To oświadczenie stanowiło nieprawdę i naruszało godność osobistą i dobre imię Lecha Wałęsy, wobec czego ja Krzysztof Wyszkowski odwołuję je w całości i przepraszam Lecha Wałęsę za naruszenie jego dóbr osobistych" - w takiej formie sąd nakazał byłemu działaczowi Wolnych Związków Zawodowych przeprosić Wałęsę w lokalnej "Panoramie" TVP2 oraz "Faktach" TVN.
"Nie można niczego włożyć mi w usta"
16 maja Wyszkowski napisał m.in., że "sąd - wykonując prawo - może rozmaite rzeczy". "Moim zdaniem nie może jednak niczego włożyć w moje usta. Może orzec o obowiązku przeprosin. Ale nie może mnie zmusić, czy nakłaniać, do złożenia konkretnie sformułowanego oświadczenia, jeżeli miałbym głosić nieprawdę, zaświadczać coś, o czym nie jestem przekonany, albo - czego zupełnie nie rozumiem" - głosi oświadczenie Wyszkowskiego. Były działacz WZZ zapowiedział także, że jeśli Wałęsa zdecydowałby się na publikację przeprosin na własny koszt, a potem chciał ściągnąć tę kwotę przez komornika (do czego wygrana strona ma prawo), to wystąpi w tej sprawie na drogę sądową. Wyszkowski poinformował, że w tym tygodniu złoży w Sądzie Najwyższym prośbę o rozpatrzenie kasacji wyroku gdańskiego sądu.
Wałęsa pozwał Wyszkowskiego za wypowiedź w telewizji z 16 listopada 2005 r., zarzucającą mu, że w latach 70. był tajnym współpracownikiem SB. W tym samym dniu były prezydent otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego. Zapowiedział wówczas, że będzie od tego momentu pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był agentem służb specjalnych PRL.
zew, PAP