Kwiatkowski odnosząc się do tego wywiadu przyznał, że pojawiła się wątpliwość, czy jeden z dokumentów regulujących pracę SW "nie stanowił furtki do działań, które nie powinny być prowadzone bezpośrednio na terenie zakładów karnych i aresztów śledczych". - W przyszłym tygodniu otrzymam szczegółowy raport z analizy tych przepisów - dodał. - Zakład karny, zgodnie z przepisami, to miejsce, gdzie osoba skazana odbywa karę pozbawienia wolności i jest izolowana. Jeśli dochodzi do sytuacji, w której są prowadzone pewne czynności z osobą skazaną, to odbywa się to zgodnie z określonymi przepisami - podkreślił minister sprawiedliwości.
Poseł Widacki - którego oskarżono o nakłanianie świadków do fałszywych zeznań opierając sie na zeznaniach Sławomira R., przebywającego w więzieniu dwukrotnego zabójcy - został w końcu maja uniewinniony przez Sąd Okręgowy Warszawa-Praga ze wszystkich zarzutów. Po wyroku powiedział on, że chce ścigania winnych stwierdzonych przez sąd nieprawidłowości w swej sprawie. Prokuratura po wyroku nie wykluczała apelacji. Sąd uznał, że w sprawie doszło do wielu nieprawidłowości w działaniu aresztów i prokuratury, a materiał przedstawiony sądowi przez prokuraturę był "daleko niewystarczający". Zeznania R. sąd uznał za niewiarygodne, gdyż "brakuje im oparcia w faktach", a on sam "chciał poprawić swą sytuację". W uzasadnieniu wyroku sędzia Małgorzata Wasylczuk mówiła, że R. - więzień oznaczony jako "niebezpieczny" - nie był "świadkiem koronnym", miał zaś w celi telefon komórkowy i kontaktował się z policjantami CBŚ. Sąd zwrócił też uwagę na psychopatyczną osobowość R., który "ma skłonności do konfabulacji".
PAP, arb