PJN chce funduszu klęsk żywiołowych. "Może kierować nim były premier"

PJN chce funduszu klęsk żywiołowych. "Może kierować nim były premier"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trąba powietrzna spowodowała duże zniszczenia na Mazowszu (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
Politycy PJN proponują powołanie działającego w sposób ciągły funduszu katastrof i klęsk żywiołowych. Fundusz gwarantowałby - według PJN - szybką pomoc docierającą bezpośrednio do osób poszkodowanych. Na czele miałaby stać kompetentna osoba - np. były premier.
14 lipca nad południowym Mazowszem przeszła silna trąba powietrzna. Mocno ucierpiał powiat przysuski, gdzie wichura zerwała dachy z domów, przewracała drzewa, zrywała linie energetyczne. Nawałnica przeszła też nad powiatem opoczyńskim. - Ofiary katastrof to nie gminy, tylko to są konkretni ludzie - podkreśla rzecznik klubu PJN Jacek Pilch. W jego opinii, obecnie system prawny nie pomaga ofiarom we właściwy sposób, bo środki, które otrzymują "to środki nieprzechodzące". - Więc jeśli one są niewykorzystane w grudniu, to trzeba je zwrócić. Jeśli ktoś dostał np. pozwolenie na rozbiórkę domu w listopadzie, to siłą rzeczy nie jest w stanie wybudować domu do grudnia, w związku z czym te pieniądze przepadają - tłumaczy Pilch. Poseł PJN jako przykład podał sytuację mieszkańców Woli Lubeckiej w woj. małopolskim, zniszczonej w zeszłym roku przez powódź. - Ludzie z Woli Lubeckiej dostali pozwolenie na rozbiórkę wczoraj - po roku. I nie wyobrażam sobie, by do końca roku byli w stanie wybudować domy - ubolewa Pilch.

Fundusz bez biurokracji

W związku z takimi trudnościami PJN proponuje powołanie funduszu katastrof i klęsk żywiołowych, który będzie działał w sposób ciągły. - To będą środki przechodzące, nie będą one się kończyły w grudniu, tylko będą przechodziły z roku na rok. Będą gromadzone, będzie można nimi obracać, można będzie je powiększać - tłumaczy Pilch. Poseł dodaje, że osoby poszkodowane mogłyby się rozliczać w momencie, gdy byłyby do tego gotowe. - Nie będą musiały niczego zwracać - zaznacza. Według Pilcha, fundusz musiałby być zarządzany bez biurokracji, a na jego czele miałaby stać osoba "o niezwykle wysokich kompetencjach i wysokiej pozycji społecznej, np. były premier czy też osoba, której postawa moralna byłaby nienaganna". - Mała rada nadzorcza i przede wszystkim szybka pomoc, która dociera w tym czasie, w którym dotrzeć musi - wyjaśnia poseł PJN.

"Brak stabilności"

Z kolei wiceszefowa klubu PJN Elżbieta Jakubiak podkreśla, że obecny system nie gwarantuje stabilności, dlatego tak potrzebne jest powołanie instytucji działającej "z przekroczeniem roku budżetowego". - Chcemy też zaproponować zmiany ustawy o ubezpieczeniach w rolnictwie. Wiadomo jest, że 10 proc. upraw w Polsce jest ubezpieczonych i to nie wynika wyłącznie z niechęci rolników do ubezpieczania budynków czy upraw, to jest również powód złego prawa - mówi Jakubiak. I zapowiada, że PJN złoży w Sejmie odpowiedni projekt ustawy, gwarantującej nowocześniejsze rozwiązania. - Przedłożymy nowelizację ustawy, która reguluje ubezpieczenia upraw i zwierząt od zdarzeń losowych. Chcemy, by powstała sytuacja łatwości ubezpieczenia dla rolników. Dziś rolnicy się nie ubezpieczają, bo stawki ubezpieczeniowe są bardzo wysokie - tłumaczy. - Chcemy większej asekuracji rządu czy budżetowych pieniędzy, ale chcemy by ubezpieczenia funkcjonowały i były powszechniejsze. Chcemy zaproponować, by towarzystwa ubezpieczeniowe też czuły się bezpiecznie, przygotowując produkty dla rolników - dodaje. I zapowiada, że PJN zaproponuje, "by państwo wchodziło jako reasekurant jeśli strata, zniszczenie przekroczy połowę stawki ubezpieczenia".

PAP, arb