Macierewicz mówi też o tym, że Miller „przyznał wreszcie, że piloci nie chcieli lądować, mimo że byli przez Rosjan wciągani w śmiertelną pułapkę". – Przeciwnie, kapitan Protasiuk w zgodzie z zasadami pilotażu wydał właściwą komendę: odchodzimy. Do samego końca piloci robili wszystko, by uratować samolot i polską delegację – uważa. – Szkoda, że wcześniej w tych sprawach minister Miller wielokrotnie wprowadzał w błąd opinię publiczną i swoich zwierzchników. Moja teza jest taka, że on zna prawdę, ale nie chce jej ujawnić – twierdzi Macierewicz.
15 metrów? Jak najbardziej
Według posła, wskazuje na to brak zapisu w raporcie o tym, „że rosyjscy kontrolerzy chcieli zamknąć lotnisko i zwracali się w tej sprawie do centrali w Moskwie, lecz nie otrzymali zgody". – Miller przyznał to parę dni temu w wywiadzie – podkreśla polityk. – Co więcej na drugiej stronie załącznika czwartego materiału p. Millera w pokazanej tam tabeli napisano – zgodnie z prawdą – że do katastrofy doszło w powietrzu, na 15-17 metrach nad poziomem pasa, gdy samolot stracił zasilanie elektryczne – wskazuje. – Jednak fakt ten jest ukryty i nie wyciąga się z niego odpowiednich wniosków, równocześnie snując absurdalne wyjaśnienia mające zaciemnić straszliwą wymowę danych ujawnionych przez naukowców amerykańskich – uważa polityk.Po co minister ukrywa prawdę
Dlaczego Miller miałby ukrywać fakty? – Bo tym samym wskazałby winę i odpowiedzialność rosyjską – odpowiada Macierewicz. – Zamiast tego woli zrzucić odpowiedzialność na polską załogę. A zwłaszcza na kpt. Protasiuka za to, że nie wiedział, jak się pilotuje samolot – dodaje. – Twierdzenie, że kpt. Protasiuk błędnie użył przycisku „odejście", jest podobne twierdzeniu, że Kubica nie wie, do czego służy pedał gazu – uważa. – To zarzut, że pilot, który wylatał na Tu-154 2500 godzin, nie znał podstawowych zasad. To nie absurd, ale potwarz – wskazuje. – Oto główna teza raportu i dlatego gazety rosyjskie pieją nad nim z zachwytu – twierdzi poseł PiS.
Jego zdaniem „błędy w 36. Specpułku obarczają przede wszystkim rząd Donalda Tuska". – W samym 2009 roku gen. Błasik skierował jedenaście pism do ministra Klicha, żeby wreszcie umożliwić zaprowadzenie porządku w pułku, m.in. poprzez zakup odpowiednich samolotów. Nie otrzymał odpowiedzi – zwraca uwagę Macierewicz.BP, „Super Express"