Duda: nie ma powodów, by zwijać sztandary

Duda: nie ma powodów, by zwijać sztandary

Dodano:   /  Zmieniono: 
Solidarność, fot. Wikipedia 
Potrafię trzepnąć ręką w stół, ale co mieliby z tego pracownicy? Związek nie zdradził swoich idei. Solidarność wciąż pilnuje, by także ci politycy, którzy się z niej wywodzą, pozostali wierni temu, co mówili przed laty – mówi w wywiadzie dla „Super Expressu” przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda.
Duda wspomina, że w 1980 roku z podziwem patrzył na to, co dzieje się w Gdańsku. Jak mówi, „wtedy nie dało się nie śledzić wydarzeń na Wybrzeżu". Dodaje, że jak wszystkich młodych, także i jego idolem był Wałęsa. Dziś, jako jego następca, mówi, że  „zwinięcia sztandarów >Solidarności< nie będzie”.

Duda wspomina, że dla młodego człowieka, to był przełom. – Wymuszenie zmian było szokiem. I to, jakich zmian! Nie tylko płace, ale powstanie niezależnych związków zawodowych czy godne warunki pracy – twierdzi Duda. Jak sam mówi, nikt jednak nie wierzył w tak daleko idące, pozytywne następstwa. – Większości wydawało się jednak nierealne, żeby traktować to, jako pierwsza wyrwę, która doprowadzi do upadku systemu komunistycznego – mówi Duda.

Przewodniczący związku dementuje opinie dotyczące ostrych sporów o „przeszłość" wśród członków "Solidarności".  – Gdyby się wszyscy ze wszystkimi zgadzali, to czuć to by było dawnymi czasami, które nigdy nie wróciły. My mamy się zgadzać w sprawach związkowych. Co do sporów sprzed 30 lat… Sprzeczają się legendy "Solidarności", historycy, a co dopiero zwykli członkowie? Nikogo z tych wszystkich ludzi nie będę potępiał – komentuje.

Duda mówi także, że ''Solidarność'' to przede wszystkim ludzie – wielu dawnych działaczy, ale i nowi członkowie. Dodaje, że poza tym "Solidarność'' to idee wciąż te same, co przed 31 laty. Nie kwestionuje ogromnego wkładu legendarnych członków związku, jednak nie widzi konieczności rozwiązania jego struktur, co nieustannie sugeruje Lech Wałęsa.

„Super Express", BP