Pięć lat więzienia grozi polskiemu kierowcy, który w stanie upojenia alkoholowego rozbił autobus na terenie Czech.
Czeska policja postawiła 32-letniemu kierowcy autobusu, który w poniedziałek rozbił się na trasie Broumov - Police nad Metują niedaleko przejścia granicznego Nachod- Kudowa, zarzut spowodowanie zagrożenia publicznego. Podczas badania alkomatem, miał on ponad 3 promile alkoholu we krwi. Był tak pijany, że przesłuchać go można było dopiero dzień po wypadku.
Jeśli badanie krwi potwierdzi tak wysokie stężenie alkoholu, grozi mu też zarzut prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości - poinformował komendant powiatowej komendy policji w Nachodzie Pavel Krzivka.
Za jazdę po pijanemu i spowodowanie wypadku kierowcy grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. W środę sąd ma podjąć decyzję o zatrzymaniu go w areszcie.
Kierowca autokaru, który na regularnej trasie przewoził polskich robotników do pracy w czeskich zakładach, może być sądzony w Czechach, ale może też być ścigany w Polsce. Decyzję w tej sprawie ma podjąć w najbliższym czasie urząd oskarżyciela publicznego, czyli odpowiednik polskiej prokuratury, w Nachodzie.
W katastrofie zostało rannych 10 Polek - w tym jedna ciężko - wracających autobusem z pracy w czeskich zakładach tekstylnych w Hronovie do swych domów w miejscowościach w okolicach Wałbrzycha.
Osiem osób hospitalizowano w Broumovie. Najciężej ranną kobietę przewieziono śmigłowcem do Hradca Kralove, gdzie przebywa na oddziale chirurgii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
Do wypadku doszło w okolicach miejscowości Piekov, kiedy autobus zjechał z drogi na pobocze i uderzył w drzewo. Podczas wtorkowego przesłuchania kierowca twierdził, że w czasie jazdy pojawiły się problemy techniczne. Ta wersja zostanie sprawdzona w czasie szczegółowych ekspertyz. Szkody materialne szacuje się wstępnie na 200 tys. koron, tj. na ponad 24 tys. złotych.
Jak poinformowała agencja CzTK, jedna z uczestniczących w wypadku Polek powiedziała, że w przeszłości również autokar był prowadzony przez pijanego kierowcę. Został on zwolniony z firmy przewozowej.
em, pap
Jeśli badanie krwi potwierdzi tak wysokie stężenie alkoholu, grozi mu też zarzut prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości - poinformował komendant powiatowej komendy policji w Nachodzie Pavel Krzivka.
Za jazdę po pijanemu i spowodowanie wypadku kierowcy grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności. W środę sąd ma podjąć decyzję o zatrzymaniu go w areszcie.
Kierowca autokaru, który na regularnej trasie przewoził polskich robotników do pracy w czeskich zakładach, może być sądzony w Czechach, ale może też być ścigany w Polsce. Decyzję w tej sprawie ma podjąć w najbliższym czasie urząd oskarżyciela publicznego, czyli odpowiednik polskiej prokuratury, w Nachodzie.
W katastrofie zostało rannych 10 Polek - w tym jedna ciężko - wracających autobusem z pracy w czeskich zakładach tekstylnych w Hronovie do swych domów w miejscowościach w okolicach Wałbrzycha.
Osiem osób hospitalizowano w Broumovie. Najciężej ranną kobietę przewieziono śmigłowcem do Hradca Kralove, gdzie przebywa na oddziale chirurgii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
Do wypadku doszło w okolicach miejscowości Piekov, kiedy autobus zjechał z drogi na pobocze i uderzył w drzewo. Podczas wtorkowego przesłuchania kierowca twierdził, że w czasie jazdy pojawiły się problemy techniczne. Ta wersja zostanie sprawdzona w czasie szczegółowych ekspertyz. Szkody materialne szacuje się wstępnie na 200 tys. koron, tj. na ponad 24 tys. złotych.
Jak poinformowała agencja CzTK, jedna z uczestniczących w wypadku Polek powiedziała, że w przeszłości również autokar był prowadzony przez pijanego kierowcę. Został on zwolniony z firmy przewozowej.
em, pap