Buzek: za PiS-u byliśmy peryferiami Europy

Buzek: za PiS-u byliśmy peryferiami Europy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jerzy Buzek (fot. WPROST) Źródło:Wprost
- Przed 2007 rokiem nie mieliśmy wpływu na decyzje europejskie tak, jak mamy teraz. Mamy wpływ na decyzje Unii i to jest ogromna zmiana - ocenia Jerzy Buzek w rozmowie z Radiem Zet.
- Rząd, który mamy teraz jest z pewnością skuteczny. Na przykład pakiet klimatyczny, który był pewnym zagrożeniem dla Polski, dzięki temu rządowi został zmieniony na taki pakiet, który jest znacznie łatwiejszy dla nas - przekonuje szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Porównując rządy PiS i PO Buzek wskazuje na różnicę w postrzeganiu Polski przez kraje Unii Europejskiej. - To, jak w Europie postrzega się Polskę dzisiaj ma ogromny wpływ na to, co można załatwić, co można zaproponować Unii Europejskiej. I takie rzeczy się załatwia w Unii - podkreśla Buzek.

PiS wygra? "Będzie nam trudno"

Zdaniem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego za rządów PiS Polska znajdowała się na peryferiach Europy. - Nie mieliśmy wpływu na decyzje europejskie tak, jak mamy teraz. To się bardzo zmieniło w ciągu czterech lat. Ja tylko porównuję okres 2005 z 2007 i po 2007 - naprawdę dziś jesteśmy inaczej odbierani. Mamy wpływ na decyzje Unii Europejskiej i to jest ogromna zmiana. Dzisiaj polski rząd, Polska liczy się w Unii, to jest bardzo ważne - ocenia Buzek.

Ewentualne zwycięstwo PiS w nadchodzących wyborach parlamentarnych Buzek ocenia negatywnie z perspektywy stosunków międzynarodowych. - Obawiam się, że znowu zaczniemy tracić grunt pod nogami, jeśli chodzi o sytuację międzynarodową, że będzie nam znowu bardzo trudno, a ostatnio przecież czujemy wyraźnie oddech i możliwość działania na skalę międzynarodową - przekonuje Buzek.

Źle się dzieje w strefie euro

Buzek odniósł się również do słów byłego przewodniczącego Komisji Europejskiej Jacquesa Delorsa, który powiedział, że Polska i jej prezydencja są ignorowane w Europie. - Chodzi oczywiście o to, że nie jesteśmy zaproszeni na szczyt strefy euro - wyjaśnia przewodniczący PE. - Siedemnaście państw chce decydować razem o tym, jak działać żeby ratować strefę euro, ratować Grecję. Niewątpliwie jest to ich przywilej - zaznacza Buzek, który dodaje, że przywilej ten wiąże się również z obowiązkami, których lepiej uniknąć. - Gdyby Polska uczestniczyła w tych spotkaniach i ewentualnie brała na siebie zobowiązania to musielibyśmy po prostu płacić pieniądze - tłumaczy.

Buzek przypomina, że prezydencja w Unii Europejskiej nie zapewniała uczestnictwa w wielu ważnych szczytach również naszym poprzednikom - Węgrom. Zdaniem byłego premiera to samo czeka Danię, która obejmie unijną prezydencję 1 stycznia 2012 roku, a która, tak jak Polska i Węgry, nie należy do strefy euro. - To jest dość naturalne, bo w tej strefie euro dzieją się złe rzeczy i na pewno przywódcy mówią również twarde słowa, padają twarde słowa, zapewne chcą te problemy rozwiązywać w swoim własnym gronie. Ja to poniekąd rozumiem, ale oczywiście byłoby lepiej dla całej Unii, gdyby rozszerzyć te spotkania - podsumowuje Buzek.

sjk, "Radio ZET"