"W całym kraju fałszowano drugim krzyżykiem"

"W całym kraju fałszowano drugim krzyżykiem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Korwin-Mikke uważa, że Nowa Prawica i jej sympatycy zostali skrzywdzeni (fot. Wprost)Źródło:Wprost
- Z całego kraju dochodzą informacje o typowych fałszerstwach: dostawianiu drugiego krzyżyka - napisał na blogu lider Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke, zapowiadając złożenie protestu do Sądu Najwyższego.
"Proszę wszystkich by sprawdzili listy komisyj obwodowych - i podali informacje o przypadkach, gdy liczba głosów, które padły na Nową Prawicę jest mniejsza od liczby zaprzysiężonych głosów oddanych w tej komisji" - zaapelował do zwolenników Korwin-Mikke. Dodał, że sprawa jest pilna, gdyż 17 lub 18 października Nowa Prawica chce złożyć protest do Sądu Najwyższego.

Lider Nowej Prawicy będzie chciał przekonać sąd, że brak list Nowej Prawicy w całym kraju wypaczył wynik wyborów, wobec czego powinny one zostać uznane za nieważne a następnie powtórzone.

By zwiększyć swe szanse procesowe, Korwin-Mikke zaapelował do swoich zwolenników o przesyłanie mu oświadczeń, w których wypełniający deklaruje, że z powodu braku Nowej Prawicy w swoim okręgu zagłosował na inną partię lub nie poszedł na wybory. Szablon oświadczenia Korwin-Mikke zamieścił na swoim blogu. "Sprawa pilna – potrzebujemy znać rozmiar zjawiska. Jeśli skala protestu będzie duża, powinien być skuteczny. Mam nadzieję" - napisał szef NP.

Nowa Prawica kontra urzędnicy

Przed wyborami działacze Nowej Prawicy zarzucali Państwowej Komisji Wyborczej, że bezprawnie odmówiła rejestracji ich list wyborczych w całym kraju, choć zarejestrowali listy w ponad połowie okręgów wyborczych. Zgodnie z Kodeksem wyborczym komitet, który do 30 sierpnia zarejestrował listy w co najmniej połowie okręgów wyborczych (21), uprawniony był do rejestracji list w reszcie kraju bez zbierania wymaganych podpisów. W tym terminie listy KW Nowej Prawicy zostały zarejestrowane w 20 okręgach. W kolejnym okręgu nastąpiło to kilka dni później. Działacze Nowej Prawicy tłumaczyli, że wszystkie dokumenty złożyli w okręgowych komisjach w terminie i zarzucali organom wyborczym, że ich listy były przetrzymywane. Wskazywali, że okręgowa komisja nie zdążyła policzyć podpisów pod listami z powodu wewnętrznych procedur. Podnosili oni także, że PKW przetrzymywała ich skargę. PKW odpierała zarzuty.

Nowa Prawica złożyła skargę do WSA oraz Sądu Najwyższego, który postanowił, że nie nada biegu sprawie. Zdaniem sądu, protest został złożony przedwcześnie. Zgodnie z Kodeksem wyborczym, protesty wyborcze są bowiem składane już po wyborach, w terminie siedmiu dni, liczonym od dnia ogłoszenia wyników w Dzienniku Ustaw RP.

Jak wytłumaczyć wyniki z Mazowsza z 2010 r.?

Jeszcze przed wyborami Janusz Korwin-Mikke złożył w Prokuraturze Generalnej zawiadomienie o popełnieniu masowego fałszerstwa w wyborach samorządowych w 2006 i 2010 roku. Według niego, głównym podejrzanym jest PSL, a najbardziej dramatyczny charakter zjawisko miało w województwie mazowieckim. Lider Nowej Prawicy powołał się na analizę prof. Przemysława Śleszyńskiego z PAN, który zbadał liczbę głosów nieważnych oddanych w tamtych wyborach. Wynika z niej, że zdecydowanie najwięcej nieważnych głosów było w woj. mazowieckim, a uznano je za nieważne, bo na protokołach głosujący zamiast jednego krzyżyka mieli stawiać dwa lub więcej.

Według Korwin-Mikkego, ktoś dostawił dodatkowe krzyżyki na kartach do głosowania, aby w ten sposób unieważnić głosy. - Pokrywa to się dokładnie z granicą woj. mazowieckiego, w tym akurat województwie są wyjątkowo dobre wyniki PSL-u, natomiast jest tam ogromnie dużo głosów nieważnych - zaznaczył Korwin-Mikke. Jego zdaniem, fałszerstwa polegały także na tzw. dosypywaniu głosów do urn poprzez fałszowanie list obecności i wypełnianiu kart do głosowania, na co wskazuje wysoka frekwencja w wielu gminach.

PSL wytoczyło Mikkemu proces za oskarżenia o fałszerstwa. Warszawski Sąd Okręgowy umorzył sprawę.

zew, PAP