Migalski: Tuska i Kaczyńskiego krytykować nie wolno? To może zrezygnujmy z wyborów

Migalski: Tuska i Kaczyńskiego krytykować nie wolno? To może zrezygnujmy z wyborów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. materiały prasowe)
Ani w PiS, ani w PO nie można być liderem wewnętrznej opozycji. To absurd - twierdzi eurodeputowany Marek Migalski, który sytuację w dwóch największych polskich partiach porównuje ze standardami brytyjskiej Partii Konserwatywnej, której obecny lider - David Cameron - zaprosił do rządu swoich dwóch poprzedników. "A oni nie tylko, że czasami krytykują obecnego lidera, to jeszcze nie wykluczają, że kiedyś być może powalczą z nim o przywództwo wśród torysów" - pisze na blogu polityk PJN.

W Polsce jest jednak inaczej - zauważa eurodeputowany, który przypomina, iż "Donald Tusk powiedział explicite, że nie będzie tolerował Grzegorza Schetyny jako lidera takiej opozycji". "I dlatego wszyscy w partii uznali za stosowne położenie po sobie uszu i bierne przypatrywanie się niszczeniu tego polityka. Dlaczego? Bo miał czelność czasami nie zgadzać się z szefem i po cichu, ale to naprawdę tylko po cichu, nie wykluczał, że ma ambicje przewodzenia Platformie" - diagnozuje Migalski.

Jeszcze bardziej kuriozalna - według polityka PJN - jest sytuacja w PiS. "Zizole (zwolennicy Zbigniewa Ziobry - red.) prześcigają się w zapewnianiu, że oni ani myślą o zmianie prezesa, że uważają, iż tylko on może przewodzić tej formacji, że oni zaledwie chcą kilku kosmetycznych zmian. I już za to będą usunięci w partii i wszyscy uważają to za normalne. A niby dlaczego?" - pyta były polityk PiS, zdaniem którego śmieszny jest fakt, iż "zarówno Tusk, jak i Kaczyński uważają, że mają prawo wyrzucić w partii każdego, kto publicznie lub nawet pokątnie deklaruje chęć powalczenia w nimi o przywództwo w ich partiach". "To tak, jakbyśmy pozwolili Platformie zakazać następnej elekcji parlamentarnej, bo liderzy opozycji deklarują podobno po domach, że zamierzają w nich wygrać i przejąć władzę w kraju. Przecież uznalibyśmy takie myślenie za absurdalne i niedemokratyczne. To dlaczego nie odnosimy tego analogicznie do mechanizmów panujących w partiach?" - dziwi się polityk PJN.

arb