W apelu zaznaczono, że ksiądz Boniecki jest "przewodnikiem dla bardzo wielu, również młodych, mozolnie poszukujących Boga w swoim życiu, stawiających pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi, chcących zgodnie z przykazaniem miłości budować przestrzeń, w której jest miejsce i szacunek dla każdego człowieka". "Z wielkim smutkiem, niedowierzaniem i niepokojem przyjęliśmy decyzję przełożonych ks. Adama Bonieckiego ograniczającą jego wypowiedzi publiczne. Dla budowania kultury dialogu i porozumienia warto, abyśmy pamiętali słowa modlitwy bł. Jana Pawła II: >aby szukać prawdy i krzewić ją łagodnie i z miłością, w przekonaniu, że prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko mocą samej prawdy<" - napisano w petycji.
W ocenie inicjatorów "działając niezgodnie z tym duchem wzmacnia się w ludziach fałszywy obraz Kościoła, przedkładającego posłuszeństwo i zniewolenie nad moc prawdy, odpowiedzialności i słowa". W tekście podkreślono, że wprowadzony zakaz, który nie został publicznie uzasadniony, "zranił wielu katolików, chrześcijan i osoby dobrej woli, które z poglądami ks. Adama mogą się w większym lub mniejszym stopniu identyfikować, ale zawsze pragną poznawać jego opinię w różnych ważnych sprawach".
Polska prowincja księży marianów poinformowała w komunikacie, że ks. Adam Boniecki ma ograniczyć swoje wystąpienia medialne do "Tygodnika Powszechnego". Zakaz nie dotyczy działalności pozamedialnej byłego redaktora naczelnego tygodnika. Prowincja księży marianów nie poinformowała o przyczynach swej decyzji, jednak zbiegła się ona w czasie z wywiadem ks. Bonieckiego, udzielonego Monice Olejnik w "Kropce nad i" w TVN24. Ks. Boniecki zwracał wówczas uwagę na "niefortunność umieszczenia krzyża na sali sejmowej"; mówił też, że: "nie na walce o krzyż w Sejmie polega piękno Ewangelii". O Januszu Palikocie powiedział: "Nie wiem, czy jego obecność w polityce jest aż takim złem". W podobnym tonie wypowiadał się w wywiadzie dla tygodnika "Wprost". - Przeklerykalizowanie życia społecznego jest w obecnych czasach nie tylko niewskazane, ale i niemożliwe. Dzisiaj jesteśmy w świecie laickim, to rozdzielenie jest zupełnie uzasadnione i na miejscu - mówił.
PAP, arb