Muzułmanin A.P.L. Abdul Kalam, ojciec indyjskiego programu zbrojeń atomowych i rakietowych, obejmie najwyższy urząd w Indii, wybrany zdecydowaną większością głosów.
Oficjalna ceremonia zaprzysiężenia na pięcioletnią kadencję nowego prezydenta Indii - zwanego w Indiach "człowiekiem-rakietą" - odbędzie się w przyszłą środę.
Nieoczekiwaną nominację 71-letniego Kalama na to czysto reprezentacyjne stanowisko, zgłoszoną przez koalicję rządzącą pod wodzą nacjonalistów hinduskich, poparły wszystkie partie z wyjątkiem komunistów. Dlatego poniedziałkowe głosowanie, do udziału w którym było uprawnionych prawie pięć tysięcy członków parlamentu indyjskiego i zgromadzeń stanowych, było zwykłą formalnością. Kalam uzyskał w nim 4152 z 4785 oddanych głosów.
Kontrkandydatką Kalama, zgłoszoną przez komunistów, była 87-letnia Lakshmi Sahgal, weteranka walk o niepodległość Indii.
Analitycy polityczni mówią, że wybór Kalama ma uciszyć krytyków rządzącej nacjonalistycznej Indyjskiej Partii Ludowej, atakowanej za dopuszczenie w lutym i marcu do pogromów, w których zginęło co najmniej tysiąc osób, w większości muzułmanów. Powierzenie Kalamowi urzędu prezydenckiego ma pomóc rządowi w utrzymaniu oficjalnego wizerunku Indii jako państwa świeckiego.
"Jego dorobek jest tak poprawny politycznie i tak nieskazitelny, że opozycja musiała zamilknąć" - napisał publicysta "Indian Express" Sankarshan Thakur o Kalamie, który urodził się w rodzinie analfabetów na jednej z wysp Zatoki Bengalskiej, a jako małe dziecko zaczął zarabiać na życie jako gazeciarz.
Nowy indyjski prezydent pochodzi ze stanu Tamilnadu na południowym wschodzie kraju. Od 1983 r. do przejścia na emeryturę w 2000 r. kierował programem rozwoju broni rakietowej. Kalam wchodził m.in. w skład zespołu, który zajmował się indyjskimi próbami jądrowymi w 1998 roku. Nie ma natomiast doświadczenia w sprawach politycznych. Znany jest ze swych długich siwych włosów i umiejętności recytowania z równą łatwością Koranu, jak i świętej księgi hindusów Bhagawadgity.
Kalam będzie jedenastym prezydentem Indii i trzecim muzułmaninem, który obejmie ten urząd od czasu uzyskania przez Indie niepodległości w 1947 roku.
em, pap
Nieoczekiwaną nominację 71-letniego Kalama na to czysto reprezentacyjne stanowisko, zgłoszoną przez koalicję rządzącą pod wodzą nacjonalistów hinduskich, poparły wszystkie partie z wyjątkiem komunistów. Dlatego poniedziałkowe głosowanie, do udziału w którym było uprawnionych prawie pięć tysięcy członków parlamentu indyjskiego i zgromadzeń stanowych, było zwykłą formalnością. Kalam uzyskał w nim 4152 z 4785 oddanych głosów.
Kontrkandydatką Kalama, zgłoszoną przez komunistów, była 87-letnia Lakshmi Sahgal, weteranka walk o niepodległość Indii.
Analitycy polityczni mówią, że wybór Kalama ma uciszyć krytyków rządzącej nacjonalistycznej Indyjskiej Partii Ludowej, atakowanej za dopuszczenie w lutym i marcu do pogromów, w których zginęło co najmniej tysiąc osób, w większości muzułmanów. Powierzenie Kalamowi urzędu prezydenckiego ma pomóc rządowi w utrzymaniu oficjalnego wizerunku Indii jako państwa świeckiego.
"Jego dorobek jest tak poprawny politycznie i tak nieskazitelny, że opozycja musiała zamilknąć" - napisał publicysta "Indian Express" Sankarshan Thakur o Kalamie, który urodził się w rodzinie analfabetów na jednej z wysp Zatoki Bengalskiej, a jako małe dziecko zaczął zarabiać na życie jako gazeciarz.
Nowy indyjski prezydent pochodzi ze stanu Tamilnadu na południowym wschodzie kraju. Od 1983 r. do przejścia na emeryturę w 2000 r. kierował programem rozwoju broni rakietowej. Kalam wchodził m.in. w skład zespołu, który zajmował się indyjskimi próbami jądrowymi w 1998 roku. Nie ma natomiast doświadczenia w sprawach politycznych. Znany jest ze swych długich siwych włosów i umiejętności recytowania z równą łatwością Koranu, jak i świętej księgi hindusów Bhagawadgity.
Kalam będzie jedenastym prezydentem Indii i trzecim muzułmaninem, który obejmie ten urząd od czasu uzyskania przez Indie niepodległości w 1947 roku.
em, pap