Cimoszewicz: rząd powinien wyrazić ubolewanie w związku ze sprawą gen. Błasika

Cimoszewicz: rząd powinien wyrazić ubolewanie w związku ze sprawą gen. Błasika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Włodzimierz Cimoszewicz (fot. Adam Jagielak/WPROST)
- Zmienił się obraz rzeczywistości w pewnym fragmencie, ale nie sądzę żeby ktoś świadomie wprowadzał nas w błąd - twierdzi senator Włodzimierz Cimoszewicz, komentując najnowsze ustalenia ekspertów z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna, którzy ustalili iż - wbrew informacjom podawanym wcześniej przez rosyjski MAK i komisję Jerzego Millera - na taśmach z czarnych skrzynek prezydenckiego Tu-154M nie słychać głosu gen. Andrzeja Błasika. Oznacza to, że dowódcy sił powietrznych mogło nie być w kokpicie w ostatnich minutach lotu, a więc nie można jednoznacznie stwierdzać, iż na pilotach wywierana była presja.
Biegli nie przypisali gen. Andrzejowi Błasikowi żadnej z zarejestrowanych wypowiedzi z kokpitu Tu-154M, nie ma też dowodów wykluczających obecność generała w kabinie - takie ustalenie ekspertyzy zaprezentowała Naczelna Prokuratura Wojskowa. - Mam wrażenie, że w tym zakresie, w którym nastąpiła ta zmiana, skutki są natury psychologicznej i dotyczą osób bliskich pasażerów samolotu – ocenia te ustalenia Cimoszewicz. Uważa on również, że nowe ekspertyzy dotyczące rozmów z kokpitu Tu-154M nie są wystarczającym powodem, do powołania kolejnej rządowej komisji, która miałaby badać okoliczności katastrofy smoleńskiej.

16 stycznia pojawiły się głosy, że Rosjanie świadomie wprowadzali w błąd opinię publiczną twierdząc, że generał Błasik wywierał presję na pilotów. Były premier zdecydowanie odrzuca te oskarżenia. - To jest rozumowanie nieuprawnione, przynajmniej w tej chwili. W tej sprawie bierze się pod uwagę także inne czynniki, choćby lokalizację zwłok. Jeśli jakaś osoba nie znajdowała się w kabinie, to nie powinno być tam jej zwłok - podkreśla polityk.

Włodzimierz Cimoszewicz nie przychyla się też do wniosków prawicy, aby powołać nową komisję do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. - Te słowa, których autorstwo zmieniono w tej chwili, nie wprowadziły w błąd załogi (chodzi o to, że wysokości na których znajdował się Tu-154M zdaniem krakowskich biegłych odczytywał drugi pilot Tu-154 mjr Robert Grzywna, a nie gen. Andrzej Błasik). W związku z tym nie mogły przyczynić się do katastrofy - zaznacza były marszałek Sejmu.

Senator przyznaje jednocześnie, że w świetle nowych ustaleń biegłych ktoś z rządu powinien wyrazić ubolewanie w sprawie bezpodstawnych oskarżeń wobec generała Błasika (w raportach MAK i raporcie komisji Jerzego Millera pojawiły się tezy, że generał swoją obecnością w kokpicie wywierał presję na pilotach. MAK podał dodatkowo, że we krwi Błasika wykryto 0,6 promila alkoholu)

ja, Polskie Radio Program Trzeci