Kościół toruńsko-katolicki kontra Kościół rzymskokatolicki

Kościół toruńsko-katolicki kontra Kościół rzymskokatolicki

Dodano:   /  Zmieniono: 
-Nie nakażę parafiom rejestracji biur Radia Maryja, bo doszły mnie słuchy, że Rydzyk może zorganizować manifestacje swoich zwolenników pod siedzibą kurii. Oznaczałoby to przyznanie, że wierni słuchają Rydzyka, a nie prymasa Glempa - mówi jeden z biskupów.
Tyle że to jest już faktem - to Tadeusz Rydzyk, a nie Józef Glemp jest prawdziwym przywódcą katolików w Polsce. Od siedmiu lat prymas nie może skłonić Rydzyka do subordynacji. Dyrektor Radia Maryja jest już faktycznie przywódcą alternatywnego Kościoła - toruńsko-katolickiego. Prosty zakonnik o wielkim talencie do biznesu przeciwstawił się machinie oficjalnego Kościoła i wygrał. Toruńscy księża trafnie nazywają Rydzyka dyrektorissimusem. Tadeusz Rydzyk nie jest bowiem tylko religijnym liderem, lecz przede wszystkim dyrektorem wielkiego religijnego przedsiębiorstwa. Pięć milionów wyznawców to oddani pracownicy religijnego holdingu Rydzyka. "To najwierniejsi z wiernych, wierzący w to, że są ostatnimi obrońcami Maryjnej twierdzy polskości" - napisał 30 sierpnia Thomas Urban w "Sueddeutsche Zeitung".
Rydzyk, czyli lepperyzm w Kościele
Kilkakrotnie Jan Paweł II wysyłał do Rydzyka nieoficjalnych emisariuszy, między innymi ojca Konrada Hejmo, dyrektora rzymskiego ośrodka Corda Cordi - co potwierdzają polscy księża w Watykanie - i nigdy nie uzyskał jasnej deklaracji, że Radio Maryja się zmieni. Oficjalnie Radio Maryja i jego szef nie kontestują papieża. Polscy księża pracujący w "LŐOsservatore Romano" twierdzą jednak, że Rydzyk jest przekonany, iż wykonuje rozkazy samego Boga, więc pośrednictwo papieża nie jest mu potrzebne. Podobnie twierdzili wszyscy schizmatycy - od XI-wiecznych patarenów po niedawno zmarłego biskupa Lefebvre'a.
- Rydzyk to lepperyzm w polskim Kościele - mówi bp Tadeusz Pieronek. Zwolennikami Rydzyka jest prawie 15 proc. polskich katolików, a Leppera popiera 12-15 proc. dorosłych Polaków - Rodzina Radia Maryja jest równie silna jak Samoobrona. Tej siły zaczął się obawiać prymas Glemp. Dowiedzieliśmy się, że kilku biskupów poprosiło zaufanych księży, żeby zebrali materiały kompromitujące Rydzyka, głównie z okresu jego pobytu w Niemczech, co zmusiłoby go do ustąpienia z funkcji dyrektora Radia Maryja. Biskupi zapominają, że Rydzyka, tak jak Leppera, nic nie jest w stanie skompromitować. Kilka lat temu, przy okazji zmiany generała redemptorystów, próbowano się pozbyć Rydzyka z Radia Maryja. Wówczas zebrał on kilka tysięcy słuchaczy i pojechał z nimi na audiencję generalną do Watykanu. Ojcowie redemptoryści byli bezradni.
Jeszcze o mnie usłyszycie!
Już od dziecka Tadeusz Rydzyk (urodzony w 1945 r.) był bardzo ambitny, lecz nieśmiały. Znajomi z dzieciństwa tłumaczą to tym, że wychowywał się bez ojca, który zginął w obozie w Dachau. Rodzina (matka, dwóch braci i siostra) żyła bardzo skromnie. - Jako nastolatek był bardzo skupiony na sobie. Powtarzał często: "Jeszcze o mnie usłyszycie". Interesował się organizacją komsomołu, chciał nawet zakładać komsomoł w rodzinnym Olkuszu. Kiedy to się nie udało, postanowił zostać księdzem - opowiada jeden z sąsiadów rodziny Rydzyków. Nikt z dawnych znajomych nie chce występować pod nazwiskiem. - Narazić się ojcu Rydzykowi, to gorzej niż zadrzeć z policją - mówi kolega z olkuskiej podstawówki. W Olkuszu Tadeusza Rydzyka mało kto jednak pamięta, bo po ukończeniu siedmioklasowej podstawówki wstąpił do zakonu. W szkole był przeciętnym uczniem. Irena, koleżanka z klasy, twierdzi, że był skryty i małomówny, ale podczas zajęć sportowych, na przykład meczów piłkarskich, był liderem drużyny.
W Olkuszu nadal mieszka dwóch braci Tadeusza Rydzyka; siostra niedawno zmarła. Straszy brat Mirosław utrzymuje kontakty z Tadeuszem. Chwali jego działalność. - Episkopat celowo zaatakował toruńską stację, żeby nastawić ludzi przeciwko Radiu Maryja. Biskup Pieronek tłumaczył to wszystko tak mętnie, że normalny człowiek nic by z tego nie zrozumiał. To są antyreligijne działania - mówi "Wprost" Mirosław Rydzyk. Drugi z braci jest ciężko chory. Sąsiedzi twierdzą, że słynny brat ani go nie odwiedza, ani mu nie pomaga, choć "ma ČtakieÇ możliwości". Twierdzą też, że aż do lat 90. Tadeusz Rydzyk nie przyjeżdżał do rodzeństwa do Olkusza. Z bratem Mirosławem spotykał się czasem w Warszawie lub Poznaniu.
Ojciec bigbitowiec
Po ukończeniu Wyższego Seminarium Duchownego Ojców Redemptorystów w Tuchowie (z zakonu redemptorystów wywodzą się świetni kaznodzieje, bo zakon się w tym specjalizuje) i teologii w warszawskiej Akademii Teologii Katolickiej, w 1971 r. Tadeusz Rydzyk trafił do Torunia. To on jako pierwszy organizował tzw. msze bigbitowe, na które przyciągał setki młodych ludzi. - Przychodziły takie tłumy, że głośniki trzeba było wystawiać na zewnątrz kościoła - wspomina Jerzy Wenderlich, poseł SLD, który jako licealista grał na skrzypcach w zespole zorganizowanym przez Rydzyka. Tadeusz Rydzyk twierdzi, że uczył Wenderlicha religii, a nie opiekował się zespołem. - Gdyby Rydzyk uczył mnie religii, do dziś nie znałbym dziesięciu przykazań, za to doskonale znałbym kodeks handlowy - opowiada Jerzy Wenderlich.
Z Torunia Rydzyk trafił do Szczecinka, gdzie opiekował się parafialnym chórem. Często wyjeżdżał z nim na koncerty za granicę, między innymi do Niemiec. Potem został przeniesiony do Krakowa, gdzie był duszpasterzem akademickim. W 1986 r. wyjechał do Niemiec i osiadł w parafii w Oberstaufen w Bawarii. Pozostawał tam wbrew polskim władzom kościelnym i zakonnym, które chciały go odwołać. Wrócił dopiero w 1991 r.
Biznesmen Tadeusz Rydzyk
W Niemczech Tadeusz Rydzyk nauczył się dwóch rzeczy: biznesu i prowadzenia radia. W niedalekim Augsburgu działała religijna rozgłośnia, która stała się wzorem dla Radia Maryja. Księża z Oberstaufen dobrze wspominają Tadeusza Rydzyka. Pamiętają, że nie tylko słuchał augsburskiej stacji, ale też jeździł do Augsburga podpatrywać, jak radio jest zorganizowane. Na jego antenie przestrzegano słuchaczy przed "obcymi" - głównie przybyszami ze Wschodu. Podczas pobytu w Niemczech Rydzyk szkolił się też w Instytucie Schillera (w dokumentach instytutu figuruje jako uczestnik jednego z kursów) założonym w 1984 r. przez Amerykanina Lyndona LaRouche'a, karanego za oszustwa podatkowe, zwolennika "trzeciej drogi", twierdzącego, że światem kieruje globalny rząd spekulantów, któremu należy się przeciwstawiać, budując państwo narodowe oparte na prawie naturalnym. LaRouche jest przeciwnikiem jednoczenia się Europy, giełdowego obrotu pieniądza i Banku Światowego. Gościem instytutu był później między innymi Andrzej Lepper.
Gdy w 1991 r. Tadeusz Rydzyk wrócił do Polski, miał gotowy biznesplan radia. Niezbędne wyposażenie (warte około 300 tys. zł) kupił za gotówkę lub sprowadził z zagranicy - jako darowiznę na cele religijne. - Gdy w 1994 r. Krajowa Rada Radiofonii przyznawała Radiu Maryja ogólnopolską koncesję, krążyły legendy, że w bagażniku samochodu parkującego pod siedzibą KRRiT trzymał pieniądze i kosztowności - na wypadek, gdyby zadano mu pytanie, jak ma zamiar finansować rozgłośnię - opowiada Andrzej Zarębski, członek rady w latach 1994-2000. Skąd Rydzyk wziął pieniądze na stworzenie radia? Emerytowani dziennikarze Radia Wolna Europa, którzy poznali Rydzyka podczas jego pobytu w Bawarii, odsyłają nas do ojca Galińskiego z zakonu redemptorystów, swego czasu duszpasterza RWE. Twierdzą, że ojciec Galiński słał do episkopatu i przełożonego zakonu listy opisujące "dziwne" działania Rydzyka w Niemczech. Pozostały one jednak bez echa. Ojciec Galiński przebywa obecnie w klasztorze w Innsbrucku - telefon w jego celi milczy. - Pod płaszczykiem Kościoła robi się różne interesy. To musi rodzić wątpliwości u wszystkich uczciwych ludzi - ocenia dla "Wprost" biznesowe działania ojca Rydzyka bp Tadeusz Pieronek.
Dziwne działania nie skończyły się zresztą także w Polsce. Podczas śledztwa w sprawie rzekomej kradzieży 217 tys. marek z mieszkania współpracowniczki Radia Maryja przesłuchiwany przez prokuratora w Bydgoszczy Piotr R. przyznał, że wywiózł do Niemiec około 30 tys. marek na zakup kolejnej partii sprzętu nadawczego. Oczywiście nie miał stosownego zezwolenia NBP. Pieniądze woziły też inne osoby, a potem do Torunia zwożono - zwolnione od cła, bo zgłoszone jako darowizny na cele kultu religijnego - luksusowe auta bądź sprzęt dla radia. Sprawa została umorzona - pod naciskiem wiernych organizujących pikiety pod prokuraturą oraz pod wpływem kampanii w Radiu Maryja.
Tadeusz Rydzyk szybko okazał się świetnym biznesmenem. Wzoruje się na amerykańskich kaznodziejach mających własne programy telewizyjne (w USA telewizja ma znacznie większą "siłę rażenia" niż radio) - Michaelu Manningu, Kennethcie Copelandzie czy Williamie Branhamie, którzy zarabiają setki milionów dolarów rocznie - głównie z datków. Rydzyk największe datki otrzymuje od Polonii, szczególnie argentyńskiej i brazylijskiej, a także amerykańskiej i kanadyjskiej. Andrzej Zarębski wspomina, że gdy KRRiT przyznała mu koncesję na górny zakres UKF, na bazarach natychmiast pojawiły się miniaturowe radia do odbioru Radia Maryja na tym paśmie. Produkowano je za wschodnią granicą. To jeden z wielu dowodów biznesowego geniuszu Rydzyka - dowodzi Zarębski.


Toruń, czyli Nowy Rzym
Sercem Kościoła toruńsko-katolickiego jest imponująca siedziba Radia Maryja przy ulicy Żwirki i Wigury w Toruniu. Reporterzy "Wprost" przekonali się, jak trudno się dostać za jej mury. Wzdłuż ogrodzenia gęsto zainstalowano kamery. Żeby przedostać się do jakiegokolwiek pomieszczenia w siedzibie stacji, trzeba użyć specjalnej karty, w której pasku magnetycznym zapisano uprawnienia do otwierania konkretnych drzwi. Budynki, dziedziniec i ogród także są cały czas monitorowane przez kamery i czujniki ruchu. Te ostatnie zainstalowano nawet w toaletach. Każdy gość radia jest dodatkowo obserwowany przez ubranych po cywilnemu ochroniarzy. Żeby porozmawiać z kimś ze stałego personelu radia, trzeba mieć odpowiednie referencje - służące za swego rodzaju tajne hasła. Reporterzy "Wprost" udawali Polaków, którzy wrócili z USA i chcieli przekazać darowiznę na rzecz radia. Nic z tego - bez powołania się na odpowiednie osoby nie można tego zrobić. Można natomiast wspomóc Radio Maryja, kupując pamiątki i wydawnictwa w sklepiku mieszczącym się na terenie rozgłośni. Kasjerka przyjmuje pieniądze, chowa je do szuflady i na tym kończy się transakcja. Nie ma kasy fiskalnej, paragonów, rachunków - tylko gotówka z ręki do ręki. O spotkaniu z ojcem dyrektorem nie można nawet marzyć. Pracownicy radia twierdzili zresztą, że jest nieobecny, mimo że na parkingu stały używane przez niego samochody - mercedes C300 i volkswagen golf 4. Nie ma też mowy o żadnych zdjęciach. Reporterzy "Wprost", by sfotografować siedzibę stacji ojca Rydzyka, musieli użyć motolotni. Na dziedzińcu stoją specjalne projektory, na których można obejrzeć między innymi martyrologię Radia Maryja, czyli historię prześladowań rozgłośni i ojca dyrektora. Zauważyliśmy też tablicę z cytatami z Goebbelsa oraz logo tytułów prasowych wpisanych na czarną listę, takich jak "Gazeta Wyborcza", "Wprost", "Tygodnik Powszechny", "Polityka". Śledzeniem "wrogiej" publicystyki zajmuje się w Radiu Maryja specjalny zespół - dotychczas zgromadził on ponad 7 tys. wycinków prasowych.

Bogusław Mazur
Współpraca: Piotr Kudzia Grzegorz Pawelczyk

Pełny tekst "Kościół toruńsko-katolicki kontra Kościół rzymskokatolicki" w najnowszym, 1033 numerze tygodnika "Wprost" w sprzedaży od poniedziałku, 9 września.

W tym samym numerze: Oscylator Kaczora( Związek Amatorów Szybkich Pieniędzy - tak powinno się rozwinąć skrót ZASP. Dotarliśmy do dokumentów, z których wynika, że od sześciu lat władze ZASP okradały aktorów z należnych im tantiem. )
Zawał z przejedzenia (To największy skandal giełdowy w III RP. Przestałem się już interesować tym śmieciem - tak mówi o Elektrimie, do niedawna flagowym okręcie stołecznej giełdy, jeden z najbardziej znanych polskich maklerów).

Klikaj i płać! (Darmowy internet okazał się fikcją. "Na wolnym rynku wszystko ma swoją cenę, w przeciwnym razie mechanizmy rynkowe się degenerują....)