Gowin – nowy Schetyna?

Gowin – nowy Schetyna?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Podczas gdy Roman Giertych ostrzega premiera, że jego partia zbyt mocno skręca w lewo, w siłę rośnie najbardziej wyrazisty prawoskrzydłowy PO - Jarosław Gowin.
W PO coraz częściej pojawiają się głosy, że Grzegorz Schetyna stracił drugie miejsce w partyjnej hierarchii i być może już nigdy na tę wysoką pozycję nie wróci. Miejsce Schetyny miał zająć minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który systematycznie wzmacnia swoją pozycję w partii. Znając realia Platformy taka nieoczekiwana zmiana miejsc nie byłaby możliwa, gdyby nie zielone światło od Donalda Tuska - nie zmienia to jednak faktu, że Gowin ma obecnie swoje pięć minut i tylko od niego zależy, jak długo te pięć minut będzie trwało.

Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi Gowina kojarzono jako najbardziej prawicowego i samodzielnego z polityków PO. Poseł z Krakowa nigdy nie bał się publicznie wyrażać swojego zdania – ba, potrafił nawet krytykować posunięcia rządu. Mówiono nawet, że swoją postawą irytuje Tuska do tego stopnia, że być może już wkrótce znajdzie się na politycznym aucie. Tymczasem okazało się, że Tusk zrobił swojego krytyka ministrem sprawiedliwości. Podobno Gowin dostał tekę szefa resortu właśnie po to, by nie mógł już swobodnie krytykować szefa rządu. Jeśli sprawdzi się na swoim stanowisku, będzie się mówiło, ze premier miał nosa. Jeśli nie, szef rządu powie, że Gowin był mocny tylko w teorii, ale gdy przyszło co do czego, okazało się, że król jest nagi.

Gowin – choć nie do końca przekonany do swojej nowej pozycji w PO – podjął rękawicę i przyjął ofertę premiera. Dziś wydaje się, że nie mógł podjąć lepszej decyzji. Z każdym tygodniem jego pozycja w PO jest coraz silniejsza.  Jako minister sprawiedliwości Gowin jest dobrze widoczny, a ponadto o jego sile stanowi partyjna frakcja konserwatystów, do której ma należeć nawet 80 posłów PO - w tym m.in. Krzysztof Kwiatkowski, Elżbieta Radziszewska, Marek Biernacki czy John Godson. Atutem ministra sprawiedliwości jest też to, że nie zmienia on zdania w fundamentalnych kwestiach mimo partyjnych nacisków. I nie boi się o tym mówić publicznie. Aborcji zawsze będzie mówił „nie", z Kościołem nigdy nie będzie walczył na noże i – jak sam od początku zapowiada – ręki do postawienia przed Trybunał Stanu Ziobry i Kaczyńskiego nie przyłoży.

Gowin potrafi negocjować ze swoimi przeciwnikami.  Choć jest politycznym singlem, dobrze radzi sobie w partyjnych grach. Dobrze zna realia polskiej polityki, jest twardy i nieustępliwy. I – co bardzo ważne – cieszy się szacunkiem nie tylko polityków swojej partii, ale także tych z opozycji. Jeśli tylko nie rozpędzi się na tyle mocno, by na hamulec musiał nacisnąć sam premier, Jarosław Gowin na stałe może stać się drugim po Tusku człowiekiem w PO. Nawet mimo tego, że statutowo „dwójką" w PO jest Schetyna.