Oświatowa "Solidarność" protestowała przed gmachem MEN przeciwko reformie nauczania w szkołach. - Przyjął nas wicedyrektor departamentu administracyjnego. I potem się rząd i ministerstwo dziwi, dlaczego dialog społeczny jest na chodniku w Polsce prowadzony - ubolewał przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa.
- Mamy taki rząd i takich ludzi w tym rządzie, którzy nie mają nawet cywilnej odwagi siąść i porozmawiać o tym co nas boli - mówił Proksa. Delegację oświatowej "Solidarności" w imieniu minister edukacji, poza wicedyrektorem biura administracyjnego MEN, przyjęli także, p.o. dyrektor departamentu informacji i promocji MEN Jerzy Barski oraz wicedyrektor tego departamentu, a jednocześnie p.o. rzecznik MEN Joanna Dutkiewicz.
Podczas protestu szef oświatowej "Solidarności" zapowiedział złożenie w MEN petycji. W dokumencie tym czytamy, że "obecny rząd wraz kierownictwem MEN zniszczył dobrze działający system edukacji w Polsce, a teraz niszczy jakość pracy polskiej szkoły zmiany grożą infantylizacją społeczeństwa i drastycznym ograniczeniem mobilności młodego pokolenia na krajowym i europejskim rynku pracy".
W kwietniu petycję przekazano wojewodom w całym kraju i premierowi Donaldowi Tuskowi. Przypomniał też, że w kwietniu petycję przekazano wojewodom w całym kraju i premierowi Donaldowi Tuskowi.
- To dalszy ciąg naszych protestów od 2008 r., jeśli chodzi o jakość i system edukacji w Polsce, który naszym zdaniem został całkowicie zniszczony. Przykładem może być tegoroczna matura. Okazało się, że uczeń szóstej klasy szkoły podstawowej mógł zdać maturę z języka polskiego. Reforma MEN praktycznie uniemożliwi polskim uczniom konkurowanie na europejskim rynku pracy - mówił przed gmachem MEN przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" Ryszard Proksa.sjk, PAP
Czytaj więcej na Wprost.pl
"Tegoroczną maturę zdałby uczeń szkoły podstawowej". Solidarność protestuje