Śledztwo przedłużono
Pierwsze z tych śledztw - jak poinformowała rzeczniczka prasowa praskiej prokuratury prok. Reneta Mazur - zdecydowano się przedłużyć do końca czerwca. - Postępowanie przedłużono ze względu na to, że jest bardzo obszerny materiał dowodowy, a prokuratorzy są w trakcie podejmowania decyzji. To chyba jest ostateczny termin, a przedłużenie wynika jedynie z konieczności opisania tego obszernego materiału - powiedziała prok. Mazur.
Bez zmian na razie pozostaje natomiast określony na 10 czerwca termin zakończenia śledztwa dotyczącego ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez BOR. W tym postępowaniu w lutym zarzuty niedopełnienia obowiązków oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie przedstawiono ówczesnemu wiceszefowi BOR gen. Pawłowi Bielawnemu. Prokuratura ujawniła wtedy, że treść zarzutu m.in. współgra z podanymi do publicznej wiadomości wnioskami z opinii biegłych. Biegli wskazali, że uchybienia w działaniach podejmowanych przez BOR podczas lotów premiera i prezydenta do Smoleńska "miały znaczący wpływ na obniżenie bezpieczeństwa ochranianych osób". Bielawny nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Fałszowali dokumenty?
W odrębnym postępowaniu praska prokuratura bada także wątki dotyczące podejrzenia sfałszowania dokumentów Biura Ochrony Rządu. Wydzielono je w drugiej połowie kwietnia ze śledztwa odnoszącego się do BOR. Do ewentualnego sfałszowania treści dokumentów wytworzonych przez BOR miało dojść pomiędzy 10 kwietnia a 6 maja 2010 r.; śledczy na razie nie udzielają na temat tej sprawy szczegółowych informacji.
Wątki dotyczące organizacji lotów do Smoleńska w zakresie odpowiedzialności instytucji cywilnych zostały wyłączone wiosną ubiegłego roku z prowadzonego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę wojskową jest obecnie przedłużone do 10 października. W sierpniu 2011 r. wojskowa prokuratura postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w ówczesnym 36. specpułku. Chodzi o organizację lotu Tu-154M w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień.
W grudniu zeszłego roku wojskowa prokuratura uzyskała jeden z kluczowych dowodów w sprawie - opinię dotyczącą nagrania z kokpitu Tu-154M. W styczniu prokuratorzy przedstawili stenogramy z tego nagrania i główne wnioski. Z ekspertyzy biegłych wynikało, iż brak jest jednoznacznych ustaleń w sprawie obecności osób postronnych w kokpicie samolotu. Biegli uznali jednocześnie, że kokpit prawdopodobnie nie był hermetyczny, a drzwi do niego otwarte. W kwietniu w wydanym oświadczeniu prokuratorzy przypomnieli, że według obecnych ustaleń śledztwa nic nie wskazuje, aby katastrofa smoleńska była wynikiem zamachu. Ponadto, jak dodali, badania polskich specjalistów nie wykazały żadnych ingerencji w zapisy "czarnych skrzynek" samolotu.
ja, PAP