"Ludzie trzymani w zamrażarkach". PO nie dogadała się z PO ws. in vitro

"Ludzie trzymani w zamrażarkach". PO nie dogadała się z PO ws. in vitro

Dodano:   /  Zmieniono: 
Co dalej z in vitro? (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
Klub PO po ponaddwugodzinnej dyskusji nie doszedł do porozumienia w sprawie projektu ustawy o in vitro. Później prezydium klubu PO zdecydowało, że w piątek 13 lipca powołany zostanie zespół, który ma wypracować finalną wersję jednego klubowego projektu ustawy o in vitro.
- Dajemy sobie kilka tygodni. Zespół będzie pracował maksymalnie do przełomu sierpnia i września - oświadczył szef klubu PO Rafał Grupiński.

Prezydium klubu Platformy zebrało się w czwartek wieczorem, po wcześniejszej ponad dwugodzinnej dyskusji całego klubu o kwestii in vitro. Wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała, że zespół ds. in vitro będzie maksymalnie 6-osobowy, a w jego skład wejdą zarówno zwolennicy jej projektu, jak i projektu Jarosława Gowina. Jak dodała, o kwestiach personalnych władze klubu rozstrzygną w piątek. - Mamy pracować szybko, wybrać wszystkie punkty wspólne z obu projektów - stwierdziła Kidawa-Błońska.

Projekt Kidawy-Błońskiej

W PO funkcjonują dwa rozbieżne podejścia do kwestii in vitro. Posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska w swoim projekcie chce dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy będą musieli wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Kidawa-Błońska proponuje, aby zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje selekcji zarodków i handlu nimi. W jej projekcie nie ma mowy o refundacji in vitro z budżetu państwa.

Projekt Gowina

Z kolei minister sprawiedliwości Jarosław Gowin proponuje, aby in vitro było dostępne tylko dla małżeństw; jego projekt nie przewiduje mrożenia zarodków (Gowin proponował, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane).

Niektórzy politycy PO przyznają, że atmosfera na czwartkowym posiedzeniu klubu była burzliwa, a w toku dyskusji padały m.in. sformułowania o "ludziach trzymanych w zamrażarkach" i o "zamrożonym w azocie rodzeństwie dzieci urodzonych z in vitro".

"Przecież nikt katolików nie zmusza"

Należący do konserwatywnego skrzydła w PO poseł Jacek Żalek mówił, że kwestia zamrażania zarodków jest podstawowym powodem dla którego przeciwnicy tej metody mówią, że nie zgadzają się na jej stosowanie.

- Z kolei zwolennicy projektu Kidawy-Błońskiej przekonywali, że jest to projekt konserwatywny wobec obecnego braku przepisów, czyli wolnoamerykanki. A przecież nikt nie zmusza katolików do stosowania in vitro - relacjonował jeden z polityków PO.

Godson: projekt będzie jeden

Poseł John Godson ocenił, że z klubu PO wyjdzie jeden projekt - nie potrafił powiedzieć, kiedy tak się stanie. Wyraził nadzieję, że będzie to projekt, za którym zagłosuje zarówno Gowin, jak i Kidawa-Błońska. Godson ocenił też, że obecny projekt Kidawy-Błońskej jest dużo lepszy od projektu zgłoszonego przez nią w ubiegłej kadencji (również wtedy posłanka proponowała, aby zarodki można było mrozić - red.). Wcześniej Godson mówił o odejściu z partii, gdyby w sprawie in vitro miała obowiązywać dyscyplina w głosowaniu.

Żalek zapowiedział po posiedzeniu klubu, że gdy znana będzie decyzja prezydium, dojdzie do spotkania grupy partyjnych konserwatystów.

zew, PAP