- Nie ukrywam, że prosiłem pana prezydenta, żeby móc być dzisiaj razem z wami. Szczególnie mówię o tych, którzy są moimi przyjaciółmi od lat, nawet, jeśli z niektórymi nie miałem okazji rozmawiać od bardzo długiego czasu - powiedział premier do działaczy demokratycznej opozycji biorących udział w uroczystości. - To ma bardzo osobisty wymiar dla mnie, bo dziś na tej sali widzę osoby, o których Polska i świat tak niewiele wiedzą, o tym ile zdrowia, uczuć, ile swojego szczęścia poświęcili, i to wtedy, gdy było naprawdę najtrudniej, wtedy, kiedy bezinteresowność była najwyraźniejszym znakiem ich rozpoznawczym - podkreślił. - Trzeba było być radykalnie bezinteresownym, żeby pod koniec lat 70. w Gdańsku ganiać się po stołówce studenckiej z esbekami i rozrzucać ulotki (...). Trzeba było mieć dużo odwagi i bezinteresowności, żeby pod koniec lat 70. chodzić po Gdańsku w późny zimowy wieczór i namawiać ludzi, by przyszli pod bramę stoczni - powiedział.
"Pamiętam bardzo dobrze te twarze"
Tusk przypomniał m.in. 1979 r. - Pamiętam bardzo dobrze te twarze bardzo młodych ludzi, byliśmy wtedy studentami, nasze niewiarygodne, publiczne szczęście, kiedy w 1979 r. nieobecni tutaj Bogdan Borusewicz, Piotr Chrapczyński, Antek Mężydło namawiali nas do takiego odważniejszego wychodzenia do ludzi z ulotkami namawiającymi do uczczenia rocznicy grudniowej. I pamiętam to nasze niewiarygodne szczęście, gdy po raz pierwszy - przynajmniej ja to tak pamiętam - w kolejce elektrycznej czy tramwaju, ludzie nie odwracali się od nas z niepokojem na twarzy i brali od nas ulotki - mówił.
"Cuda się naprawdę zdarzają"
Przypomniał, że na uroczystości pod bramę stoczni gdańskiej przyszło kilka tysięcy ludzi. - Po raz pierwszy w tak dużej grupie przyszli wtedy ludzie z miasta, nie tylko ze stoczni - zaznaczył premier. Jak mówił, stało się tak dzięki zgromadzonym na uroczystości. - Wtedy Lech Wałęsa powiedział - i myśmy, ta nieduża grupa tak wówczas głęboko wierzących w to, co robimy, nawet myśmy w to nie wierzyli - że w tym miejscu za rok będzie stał pomnik, wielki pomnik, a jak nie, to usypiemy wielki pomnik z kamieni, bo będą nas miliony. To było pół roku przed sierpniem. Cuda się naprawdę zdarzają (...). Wy byliście tego uczestnikami, świadkami, i w jakimś sensie posłańcami, za co chciałbym wam bardzo serdecznie podziękować. To wzruszenia, które potem przeniosły się do serc milionów ludzi - powiedział.
Tusk wspominał też 31 sierpnia 1980 r., gdy stocznia gdańska już opustoszała po podpisaniu porozumień, gdy m.in. z Andrzejem Zarębskim zastanawiał się, że "to niemożliwe, że to już będzie koniec". - Te kilkanaście dni tamtego sierpnia to było najwyższe poczucie szczęścia, jakie człowiek może w życiu publicznym osiągnąć - wspomniał. Jak mówił, "z tego strachu, że znów będzie nudno, szaro i tak socjalistycznie zrodził się pomysł, by tego samego dnia założyć Niezależne Zrzeszenie Studentów Polskich; później stał się to ogólnopolski NZS".eb, pap
