Dyrektor biura rzecznika prasowego MSZ Michał Safianik powiedział, że kierowcy postawiono zarzut "zaniedbania, niedopełnienia obowiązków". Safianik zaznaczył, że kierowca nie został zatrzymany i planuje 13 września wrócić do Polski. - Gdy zostaną zakończone czynności śledcze, to wtedy będzie musiał się stawić na rozprawę - podkreślił.
Także prokurator Miluzy, Herve Robin mówił wcześniej, że prokuratura nie zażądała zatrzymania Polaka, który przyznał w czasie przesłuchania, że ponosi odpowiedzialność za wypadek. Zgodnie z decyzją sądu, mężczyzna będzie odpowiadał z wolnej stopy, może powrócić do Polski, gdzie będzie mógł przebywać do czasu rozprawy.
W wypadku pod Miluzą śmierć poniosło dwoje obywateli polskich. Do szpitala trafiły zaraz po wypadku 32 osoby; stan 11 z nich był wtedy ciężki. Według informacji polskiego MSZ, w środę po południu stan najciężej poszkodowanych w wypadku polskiego autokaru pod Miluzą poprawiał się; już tylko jedna osoba przebywała na oddziale intensywnej opieki medycznej.
Według ustaleń policji francuskiej 29-letni kierowca rozpoczął manewr wyprzedzania ciężarówki na autostradzie A36, kiedy uświadomił sobie, że dojeżdża do pasa drogi, na którą powinien zjechać. - (Szofer) szarpnął kierownicą, ale stracił kontrolę nad samochodem, który przewrócił się na nasyp - wyjaśnił prokurator Robin. Dodał, że badania krwi kierowcy nie wykazały obecności alkoholu czy innych niedozwolonych substancji.
ja, PAP
