"Mam świadomość, że rozmowa o prawach kobiet, o równości płci we wszystkich aspektach, także gospodarczych jest także rozmową o tym, jak wyprowadzić Polskę i Europę z kryzysu. Nie stać nas, aby połowa populacji była tłamszona przez bariery i przepisy czy złe obyczaje" - mówił premier.
Przypomniał, że w miniony wtorek Rada Ministrów podjęła decyzję, że konwencja w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet, w tym przemocy w rodzinie, zostanie przez rząd podpisana. Jak zaznaczył, ma świadomość, że podpisanie konwencji to mniej więcej połowa drogi do jej ratyfikacji, ale "nic nie zwalnia nas z obowiązku, by po podpisaniu równocześnie nie wprowadzać tych przepisów, które konwencja na nas nakłada". "Bo proces ratyfikacji może jeszcze potrwać, ale niektóre sprawy muszą być rozwiązywane szybciej" - dodał Tusk.
Mówił też o dylematach i wątpliwościach na temat podpisania konwencji wśród ministrów i środowisk kobiecych, z którymi rząd się konsultował. "Ale kiedy zaproponowałem decydujące rozstrzygnięcie, położyłem na szali (...) wątpliwości o charakterze ideologicznym, nie do końca precyzyjne obawy o nadinterpretacje, a na drugiej szali jest codzienna udręka bitych kobiet, złamane życiorysy. I stwierdziłem, że ta dysproporcja każe nam zdecydowanie przeć w stronę ratyfikacji konwencji" - podkreślił premier.
Odniósł się także do projektu ustawy o ściganiu gwałtu z urzędu przyznając, że jest to sprawa niezwykle delikatna i bolesna. "Niektóre środowiska, także kobiece podkreślają, że ściganie gwałtu z urzędu może oznaczać dalsze po samym gwałcie upokorzenia dla kobiet ze względu na procedury, (...) czy brak delikatności wymiaru sprawiedliwości" - powiedział Tusk.
"Ale zdecydowaliśmy się i taki projekt jest u marszałek Sejmu, żeby ścigać gwałty z urzędu i równolegle tak pracować nad tą procedurą, by zgwałcona kobieta nie była upokarzana, ponownie psychicznie gwałcona w trakcie śledztwa i to również zadanie dla sędziów, prokuratorów, policji" - zaakcentował szef rządu.eb, pap