"Rodziny powinny były mieć prawo do otwarcia trumien"

"Rodziny powinny były mieć prawo do otwarcia trumien"

Dodano:   /  Zmieniono: 
28 września odbył się drugi pogrzeb Anny Walentynowicz (fot. PAP/Adam Warżawa) 
Bożena Mikke, wdowa po Stanisławie Mikke, jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej przekonuje na antenie TVN24, że - choć sama nie ma wątpliwości co do tego, że poprawnie zidentyfikowała męża - to jednak rodzinom ofiar katastrofy powinno było stworzyć się możliwość otworzenia trumien po przewiezieniu ich z Rosji do Polski i upewnienia się, czy w środku znajdują się szczątki ich bliskich.
- Było powiedziane, że trumny nie będą później otwierane. Ktoś mówił, nie pamiętam kto - wspomina wydarzenia z kwietnia 2010 roku Bożena Mikke. - To mi się wydało takie trochę dziwne - podkreśla. Dodaje jednak, że wówczas "rodziny się z tym pogodziły". - Był jakiś taki pośpiech. Nie wiem komu, ale zależało na tym, żeby to szybko nastąpiło - podkreśla. - Brakowało mi spokoju, mnie to jakoś deprymowało, że to tak wszystko jest - dodaje.

Bożena Mikke podkreśla jednocześnie, że sama raczej nie będzie się domagała ekshumacji ciała męża. - Nikt nie powiedział mi takich słów, które podważyłyby pewność, że tam leżą szczątki mojego męża - wyjaśnia. - Byłam na miejscu, widziałam co widziałam. Nie wydaje mi się, żebym występowała o taką ekshumację - dodaje.

23 września prokuratura ujawniła, że wyniki sekcji zwłok wykazały iż w grobie Anny Walentynowicz złożono szczątki innej ofiary katastrofy smoleńskiej. Prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiedział następnie, że prokuratura planuje jeszcze co najmniej cztery ekshumacje ofiar katastrofy.

TVN24, arb