Brunon K. chciał zdobyć sławę i rozgłos?

Brunon K. chciał zdobyć sławę i rozgłos?

Dodano:   /  Zmieniono: 
ABW i prokuratura poinformowały, że udaremniono planowany zamach na najwyższe polskie władze. Celem ataku miał być budynek Sejmu (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Tego typu zdarzenia przestępcze przeprowadzają osoby zaburzone, będącej w stadium jeszcze przed chorobą psychiczną, które dosyć łatwo tłumią emocje. Takie osoby, w określonym temacie stają się irracjonalne, nie zachowują się logicznie, ale jednocześnie potrafią z premedytacją dokonywać przygotowania przestępczego - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską były negocjator policyjny Dariusz Loranty odnosząc się do informacji o zatrzymaniu Brunona K., który jest podejrzewany o przygotowywanie zamachu na Sejm.
Loranty nie wykluczył, że Brunon K. przygotowywał zamach, mając na uwadze sławę i rozgłos. - Jeśli budował grupę zbrojną, to z ludzi podobnych jak on, także zaburzonych - zaznaczył były negocjator policyjny.

Brunon K. częściowo przyznał się do winy. Jak powiedział wzorował się na Andersie Breiviku. - Breivik chciał nagłośnić wielokulturowość Norwegii. Sprawa stała się głośna, wszyscy o nim pisali, komentowali jego czyn. On przedstawił pewien obraz, że Norwegia przestaje być norweska. Swój cel, co by nie powiedzieć, osiągnął. Brunon K. chciał natomiast dokonać zamachu - tłumaczył Loranty.

- Na drodze zbrojnego zamachu nie da się zmienić systemu politycznego. Każda osoba w państwie ma swojego zastępcę. Za pomocą zamachu można, co najwyżej, coś nagłośnić. Nie wierzę, żeby ktoś był aż tak chory psychicznie, żeby w ten sposób zakładać - mówił Loranty.

Zamach na Sejm

ABW i prokuratura poinformowały, że udaremniono planowany zamach na najwyższe polskie władze. Celem ataku miał być budynek Sejmu. Zamach miał zostać przeprowadzony, gdy w parlamencie znajdowaliby się posłowie, premier oraz prezydent. Główny podejrzany chciał zdetonować pod Sejmem 4 tony ładunków wybuchowych, umieszczone w samochodzie.

Kara: do 5 lat więzienia

Mężczyzna został oskarżony o przygotowywanie się do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP oraz przygotowywanie do sprowadzenia zagrożenia na życie i mienie w wielkiej skali. Podejrzany częściowo przyznał się do winy. To 45-letni pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.

Znaleziono materiały wybuchowe i broń

W trakcie śledztwa funkcjonariusze ABW przeszukali kilkanaście lokali w całej Polsce. Znaleźli m.in. materiały wybuchowe, w tym heksogen, pentryt, trotyl i proch, a także detonatory, elektryczne zapalniki samodziałowe i lonty. Znaleziono także kamizelki kuloodporne, snajperskie stroje maskujące, kilkanaście sztuk broni oraz wiele sztuk amunicji. Śledczy przechwycili także publikacje saperskie i pirotechniczne oraz tablice rejestracyjne.

"Jego zdaniem, nie rządzą prawdziwi Polacy"

Główny podejrzany przyznał, że działał "pod wpływem sugestii innych osób". Podejrzany nie należy do żadnej partii, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Twierdzi, że kierował się przesłankami nacjonalistycznymi. Podejrzany oświadczył, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza kraju zmierza w złym kierunku z uwagi na fakt, że władze w Polsce sprawują osoby, które on ocenia jako obce. - Nie są to jego zdaniem prawdziwi Polacy - mówili śledczy.

Werbował i szkolił innych

Zatrzymany przyznał się do przeprowadzania próbnych detonacji oraz do werbowania i szkolenia innych osób. Według śledczych, pomysłodawcą zamachu był zatrzymany, który zwerbował jeszcze cztery inne osoby. Nie wiadomy, czy te osoby zostały zatrzymane. Być może byli to funkcjonariusze służb specjalnych, którzy dali się zwerbować w ramach prowadzonych czynności.

Nie ustalono, by podejrzany miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Główny podejrzany nie był badany psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo.

W toku śledztwa zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni.

zew, TVP Info, "Dziennik Gazeta Prawna", ja, Wirtualna Polska