Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji faworyzuje Telewizję Trwam w konkursie na kanał religijny - twierdzi "Gazeta Wyborcza".
Jak pisze "GW", niebawem KRRiT podejmie decyzję, czy telewizja ojca Rydzyka dostanie miejsce na cyfrowym multipleksie. W pierwszym konkursie Telewizja Trwam nie dostała koncesji, bowiem - zdaniem KRRiT - nie spełniała kryteriów finansowych. Teraz ma na to szansę. Chodzi o miejsce, które TVP zwolni w 2014 r. Decyzją Rady, ma się tam znaleźć kanał o charakterze wyspecjalizowanym, społeczno-religijnym. O to miejsce zabiega Lux Veritatis - fundacja o. Rydzyka, nadawca Telewizji Trwam.
KRRiT ustaliła, że kanał, który chce uzyskać wspomniane miejsce na multipleksie, musi edukować "w zakresie historii i współczesności chrześcijaństwa w duchu nauczania Stolicy Apostolskiej i jedności z Episkopatem Polski".
- To sprzeczne z zasadą bezstronności światopoglądowej władz publicznych. KRRiT ewidentnie tę zasadę złamała. Nie można wskazywać preferencji, jaki program ma być upowszechniany na multipleksie - skomentował w "GW" dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, wymogi konkursu łamią zasadę równouprawnienia związków wyznaniowych.
Krzysztof Luft z KRRiT powiedział "GW", że to kwestia wyboru. - Uznaliśmy, że nie ma się co oszukiwać: ma być to program katolicki, nawet jeśli realizuje wymogi ekumeniczne. W przeciwnym razie, biorąc pod uwagę tak jednoznaczne zapotrzebowanie odbiorców na telewizję katolicką, byłoby to trochę naciągane - powiedział Luft. Zapewnił, że konkurs jest otwarty na różnych nadawców, nie tylko katolickich.
zew, "Gazeta Wyborcza"
KRRiT ustaliła, że kanał, który chce uzyskać wspomniane miejsce na multipleksie, musi edukować "w zakresie historii i współczesności chrześcijaństwa w duchu nauczania Stolicy Apostolskiej i jedności z Episkopatem Polski".
- To sprzeczne z zasadą bezstronności światopoglądowej władz publicznych. KRRiT ewidentnie tę zasadę złamała. Nie można wskazywać preferencji, jaki program ma być upowszechniany na multipleksie - skomentował w "GW" dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem, wymogi konkursu łamią zasadę równouprawnienia związków wyznaniowych.
Krzysztof Luft z KRRiT powiedział "GW", że to kwestia wyboru. - Uznaliśmy, że nie ma się co oszukiwać: ma być to program katolicki, nawet jeśli realizuje wymogi ekumeniczne. W przeciwnym razie, biorąc pod uwagę tak jednoznaczne zapotrzebowanie odbiorców na telewizję katolicką, byłoby to trochę naciągane - powiedział Luft. Zapewnił, że konkurs jest otwarty na różnych nadawców, nie tylko katolickich.
zew, "Gazeta Wyborcza"