Katarzyna W. przed sądem. Zeznania współosadzonej

Katarzyna W. przed sądem. Zeznania współosadzonej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Artur Gierwatowski / EDYTOR.net/NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
W procesie Katarzyny W., oskarżonej o dokonanie zabójstwa swojej sześciomiesięcznej córki, Madzi, przez prawie 5 godzin zeznawała matka oskarżonej Leokadia W. Zeznania złożyła też Małgorzata S., współosadzona Katarzyny W. z aresztu.
Leokadia W.  nie skorzystała z prawa do odmówienia składania zeznań (miała takie prawo jako osoba blisko spokrewniona z oskarżoną), ale poprosiła o wyłączenie jawności swojego zeznania. Sąd przychylił się do tej prośby.

Małgorzata S. zeznała, że gdy Katarzyna W. po raz pierwszy była aresztowana, odbywał się pogrzeb jej córki. "Miała mieć uchylenie aresztu – od rana była bardzo pobudzona, ale w sensie, że ubrała się na biało, wymalowała się, siedziała na górnym łóżku z uśmiechem. Czekała, czy zostanie wypuszczona, czy nie. Praktycznie żadnej reakcji nie było na to, że jej dziecko jest chowane. Mieliśmy telewizor i oglądaliśmy transmisję - ona nie miała żadnych odruchów matki - bardzo mnie to raziło wówczas" - mówiła.

"Za drugim razem jak przyszła miała przyczepione włosy i zastanawiała się, co by było, gdyby kosmyk taki podłożyć na miejscu zbrodni, bo wtedy DNA włosa, by wskazywało na kogoś innego" - zeznała także. "Kasia posiadała ogólną wiedzę medyczną. Ona nas tam dużo uczyła z jej zakresu. Ona się tym interesowała. Twierdziła też, że ma książki medyczne. Opowiadała, że jak się dziecko naciśnie do któregoś miesiąca życia, to nie będzie żadnych śladów. (...) Ja pierwszy raz o czymś takim słyszałam pomimo, że mam dziecko w wieku 23 lat" - stwierdził świadek.

Małgorzata S. relacjonowała przed sądem, jak Katarzyna W. opowiadała jej co stało się zaraz po śmierci małej Magdy.

 "Ona mówiła, że nie chciała męczyć Madzi, wiedziała, że ona nie żyje i chciała ją pochować. Potem opowiadała tą trasę, którą przechodziła do miejsca zakopania zwłok. Mówiła, że wsadziła Madzię do wózka, że każdy szczegół tej trasy znała, każdy kamyczek na niej. Że minęła jakąś starszą parę, że dotarła na miejsce, odgarnęła ziemię z kamieniami, nie ruszała żadnego kamienia, tylko wsunęła Magdę pod jakiś duży głaz i przysypała resztą kamieni. Strasznie się bała o jakieś tam pety z papierosów, czy zostały znalezione na miejscu. Ona powiedziała, że paliła tam wtedy i nie schowała niedopałka" - mówiła Małgorzata S.

 2 kwietnia w sprawie Katarzyny W. mają też zeznawać więźniarki, z którymi oskarżona przebywała w areszcie. 

 Katarzyna W. zgłosiła zaginięcie dziecka 24 stycznia 2012 roku. Twierdziła ona, że dziewczynkę porwano. Po kilku dniach poszukiwań Katarzyna W. przyznała, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku.  

Według aktu oskarżenia, liczącego ponad 150 stron, Katarzyna W. 17 stycznia wyszukiwała w internecie informacje o tym, "jak zabić bez śladów".  Jak podaje tvn24.pl pierwszą próbę podjęła trzy dni później. Według prokuratorów zdecydowała, że zaczadzi córkę.