Członkowie nacjonalistycznej organizacji Falanga i dawni działacze Samoobrony zostali zaproszeni do Syrii przez władze w Damaszku, by zapoznać się z prawdziwym - jak przekonywał syryjski rząd - obrazem sytuacji w tym kraju. W Syrii od marca 2011 roku trwa wojna domowa. W walkach między siłami wiernymi prezydentowi Baszarowi al-Asadowi a rebeliantami zginęło już ponad 100 tysięcy osób.
Syryjska telewizja przedstawiła delegację, w skład której weszło sześciu Polaków, jako "europejską delegację ludzi mediów i polityki". Goście z Polski spotkali się z syryjskimi władzami, wystąpili w telewizji i wzięli udział w przesłuchaniu syryjskich rebeliantów. - Polscy nacjonaliści stoją murem za niepodległą Syrią zbliżającą się do ostatecznego zwycięstwa. Nikt nam nie mówił, co i jak mamy relacjonować. Polski odbiorca jest bombardowany jednostronną informacją sprzyjającą amerykańskiej, NATO-wskiej narracji, która obfituje w półprawdy i kłamstwa. A wersję strony rządowej popiera zdecydowana większość Syryjczyków - podkreśla szef Falangi Bartosz Bekier.
- Taka wizyta nie zgadza się z naszą polityką. Od dwóch lat odradzamy obywatelom RP wszelkie wyjazdy na teren Syrii, w tym podobne inicjatywy polityczne. Zwłaszcza gdy ich uczestnicy biorą udział w przesłuchaniach jeńców bądź sprawiają wrażenie, że reprezentują władze polskie lub europejskie. Polska opowiada się za pokojowym rozwiązaniem konfliktu w Syrii - skomentował całą sprawę Marcin Bosacki, rzecznik MSZ.
"Gazeta Wyborcza", arb
- Taka wizyta nie zgadza się z naszą polityką. Od dwóch lat odradzamy obywatelom RP wszelkie wyjazdy na teren Syrii, w tym podobne inicjatywy polityczne. Zwłaszcza gdy ich uczestnicy biorą udział w przesłuchaniach jeńców bądź sprawiają wrażenie, że reprezentują władze polskie lub europejskie. Polska opowiada się za pokojowym rozwiązaniem konfliktu w Syrii - skomentował całą sprawę Marcin Bosacki, rzecznik MSZ.
"Gazeta Wyborcza", arb