Bezrobotny jak Polak

Bezrobotny jak Polak

Dodano:   /  Zmieniono: 
Alarmująca jest sytuacja na polskim rynku pracy. Konieczne są pilne reformy systemu podatków i świadczeń socjalnych, tak aby sprzyjał wzrostowi zatrudnienia, zaleca KE.
Komisja Europejska opublikowała w Brukseli raport o sytuacji na rynku pracy w 12 krajach kandydujących do Unii.

"Kraje kandydujące poczyniły postępy w dążeniu do celu, jakim jest większa liczba miejsc pracy wyższej jakości, ale występują między nimi ogromne różnice w osiąganiu rezultatów i reformy wymagają natychmiastowego przyspieszenia" - ocenia komisarz ds. polityki społecznej i zatrudnienia Anna Diamantopulu.

Alarmująca jest sytuacja na polskim rynku pracy. Bezrobocie w Polsce osiągnęło najwyższy poziom w całej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), skupiającej kraje rozwinięte.

Równocześnie wskaźnik zatrudnienia spadł z 58,8 proc. w 1997 roku do 53,8 proc. w 2001 roku. Tymczasem średnio w Unii pracuje 63,8 proc. ludności w wieku produkcyjnym i Piętnastka wyznaczyła sobie za cel dojście do 67 proc. w 2005 roku i do 70 proc. w 2010.

Autorzy wzywają polskie władze, żeby pilnie wprowadziły system zachęcający ludzi do czynnego poszukiwania pracy "zamiast biernego odbioru zasiłków".

Polska potrzebuje reformy systemu podatków i świadczeń socjalnych, tak aby sprzyjał wzrostowi zatrudnienia, dyscypliny płacowej w porozumieniu z partnerami społecznymi, dalszej reformy edukacji i szkoleń zawodowych oraz nowoczesnych publicznych służb zatrudnienia (urzędów pracy), dysponujących odpowiednimi środkami, czytamy w raporcie.

Raport jest pierwszym tego typu dokumentem o krajach kandydujących, sporządzonym w ramach unijnej procedury koordynacji polityki zatrudnienia. Analizuje realizację opracowanych przez kandydatów i Komisję "wspólnych ocen" tej polityki (polski dokument pochodzi ze stycznia 2001 roku).

Polska i inne kraje kandydujące "są nadmiernie uzależnione od zatrudnienia w schyłkowym przemyśle ciężkim i w rolnictwie, co oznacza, że zanim sytuacja u nich się poprawi, najpierw zapewne będzie musiała się pogorszyć". "Przyspieszenie wzrostu gospodarczego wymaga tworzenia nowych miejsc pracy w sektorach przynoszących wyższą wartość dodaną". Takim sektorem są usługi, w których pracuje 50 proc. zatrudnionych Polaków, podczas gdy w Unii średnio 67 proc., ocenia rzecznik komisarz Diamantopulu, Andrew Fielding.

Zgadza się on z opinią anonimowego urzędnika Komisji, cytowanego w środę przez brytyjski dziennik "Financial Times", że "kraje kandydujące będą raczej obciążeniem niż dobrodziejstwem (dla Unii) w realizacji strategii lizbońskiej, jeżeli nie będą się szybko reformowały".

Chodzi o przyjęty w 2000 roku na szczycie w Lizbonie program modernizacji, który ma uczynić z Unii do 2010 roku "najbardziej konkurencyjną i dynamiczną gospodarkę świata, opartą na wiedzy, zdolną do trwałego wzrostu gospodarczego, z większą liczbą lepszych miejsc pracy i większą spójnością socjalną".

"Wbrew nadziejom, że przystąpienie stosunkowo młodych gospodarek rynkowych spowoduje zastrzyk bardzo potrzebnej dynamiki gospodarczej, raport sugeruje, że państwa Europy Środkowej i  Wschodniej jeszcze bardziej pociągną w dół i tak już kiepskie wyniki gospodarcze UE" - komentował środowy "Financial Times".

em, pap