Tajny świadek "Inki"

Tajny świadek "Inki"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Z., świadek koronny z austriackiego procesu "Baraniny", zeznawał na utajnionej części procesu Haliny G., "Inki", oskarżonej o pomoc w zabójstwie Jacka Dębskiego.
Oficjalnie nie są znane szczegóły obecności w Polsce tego szczególnie chronionego świadka. Wiadomo, że był on podwładnym mieszkającego w Austrii znanego gangstera Jeremiasza B., "Baraniny", który odpowiada przed Krajowym Sądem ds. Karnych w Wiedniu za zlecenie zabójstwa Dębskiego.

Jacek Z. w wiedeńskim procesie postanowił zeznawać na niekorzyść swego byłego szefa - uzyskał tam status świadka koronnego i jest objęty programem ochrony świadków. Zeznawał także, za zamkniętymi drzwiami warszawskiego Sądu Okręgowego, na procesie "Inki".

Śledztwo wykazało, że "Baranina" miał powiedzieć "Ince", że Dębski musiał zginąć, bo nie był wobec niego lojalny. Z akt sprawy wynika, że Dębski złożył na koncie w Austrii kilkaset tysięcy dolarów i upoważnił do  korzystania z tego konta swego kuzyna. Pewnego dnia pieniądze Dębskiego zniknęły, miesiąc później nie żył też były minister sportu.

Przed przywiezieniem tajnego świadka go do warszawskiego sądu zastosowano szczególne środki ostrożności. Nad ranem policja sądowa i antyterroryści zamknęli jeden z korytarzy sądu, by przyprowadzić go na salę rozpraw. Jacek Z. był zamaskowany, na głowie miał kominiarkę. Z daleka reporterzy mogli jedynie zauważyć, że jest on postawnym mężczyzną. Na salę wszedł tylnymi drzwiami, w  otoczeniu kilku funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, chroniony przez uzbrojonych w długą broń zamaskowanych antyterrorystów. Na czas jego przesłuchania sąd - na wniosek prokuratora - utajnił rozprawę.

27-letnia Halina G. jest oskarżona o pomoc w zabójstwie Dębskiego. Według prokuratury, w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 r. wywabiła go z jednego z warszawskich lokali, wprost pod lufę zawodowego mordercy, który czekał na byłego ministra. "Inka" miała działać na zlecenie Jeremiasza B. W swoich wyjaśnieniach określała B. jako swego przełożonego. "To ja wystawiłam Jacka. Musiałam to zrobić, bo  inaczej skończyłoby się to moją śmiercią" - mówiła w czasie śledztwa.

Być może powtórzy to również w trakcie wiedeńskiego procesu "Baraniny", gdzie będzie zeznawać w marcu. Polski sąd czeka też na odpowiedź strony austriackiej, która ma przekazać Jeremiasza B. na przesłuchanie do Polski, lub też przesłuchać go na podstawie pytań wysłanych do Austrii z naszego kraju.

Na wtorkowej rozprawie zeznawał też policjant, który zbierał informacje o postrzeleniu Dębskiego oraz przyjaciel byłego ministra. Jego zdaniem, były takie sytuacje, kiedy wydawało mu się, że Dębski czegoś się obawia. "Wiem, że czasem nosił ze sobą broń. Jeśli ma pistolet na ulicy, to znaczy, że się czegoś obawia" - powiedział.

Ciąg dalszy procesu - w środę.

em, pap