Śmierć bliźniąt we Włocławku. "Są pewne nieścisłości"

Śmierć bliźniąt we Włocławku. "Są pewne nieścisłości"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Badanie USG (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant ds. ginekologii i położnictwa na antenie TVN24 mówił o kontroli zleconej w szpitalu we Włocławku w związku ze śmiercią bliźniąt, na krótko przed cesarskim cięciem.
-Otrzymaliśmy dokumenty, które komisja, powołana przez pana ministra (zdrowia - red.), przejrzała. Są pewne nieścisłości wymagające wyjaśnienia. Badamy sprawę bardzo dokładnie. Potrzebujemy dalszych szczegółów – powiedział

Mówiąc o nieścisłościach w dokumentacji podkreślił, że konieczne jest ustalenie z prokuraturą o jakie dokumenty powinno oprzeć się badanie sprawy, gdyż konsultant i śledczy winni korzystać z tych samych materiałów.

Konsultant pytany o podejrzenia co do przyczyn śmierci bliźniąt powiedział, że na tym etapie jest zbyt wcześnie, by o tym mówić. Zaznaczył jednak, że to nie była "ciąża fizjologiczna" - Była ciążą powikłaną. Była przez cały okres monitorowana. Pacjentka przed ostatnim przybyciem do szpitala była hospitalizowana. Jej stan był dobry. Wobec tego musimy do końca przyjrzeć się i procedurom i sposobowi postępowania medycznego, czy gdzieś nie nastąpiło jakieś przekłamanie - powiedział Radowicki.

Konsultant odrzucił także słowa lekarzy, którzy stwierdzili przed porodem, że USG należy przełożyć, gdyż brakuje w szpitalu specjalisty. Zdaniem profesora byli lekarze, którzy umieli dokonać badania ultrasonograficznego.

- Ale proszę pamiętać, że usg jest badaniem diagnostycznym a nie rozstrzygającym. W zależności od sytuacji klinicznej to lekarz decyduje jakie badanie diagnostyczne powinno być zrobione - podkreślił profesor.

Dzieci zmarły w nocy z 16 na 17 stycznia. Początkowo dzieci miały przyjść na świat 16 stycznia w wyniku cesarskiego cięcia, jednak przełożono zabieg na kolejny dzień i dzieci nocy nie przeżyły.

TVN24.pl, ml
W związku ze śmiercią bliźniąt Ministerstwo Zdrowia zleciło w sobotę skontrolowanie placówki. Dodatkową kontrolę przeprowadzą Narodowy Fundusz Zdrowia i wojewoda. Sprawę bada też prokuratura i samorząd lekarzy.