Włodzimierz Cimoszewicz, były premier a obecnie senator, odniósł się w rozmowie z Programem 3. Polskiego Radia do śledztwa i wyników prac prowadzonych przez prokuraturę w sprawie katastrofy smoleńskiej.
– Nie wiemy, czy prokuratura popełniła jakieś inne błędy, bo nie znamy szczegółów – zaczął. – Chowanie się za tajemnicą śledztwa jest wyrazem asekuracji. To, co sugeruje, że coś było nie w porządku z tym śledztwie, to jego długość – dodał Cimoszewicz.
Zdaniem byłego premiera katastrofa smoleńska nie wymaga tak długiego postępowania. – Mieliśmy do czynienia z banalną, choć ogromnie tragiczną katastrofą i cztery lata mijają, a prokuratura nie potrafi sformułować zarzutów – kontynuował.
Cimoszewicz uważa, że odpowiedzialność za katastrofę „w 98 procentach leży po stronie polskiej”. W jego ocenie, „kontroler lotu może sobie gadać, co chce, a ostateczną odpowiedzialność ponosi załoga i kapitan samolotu, który dysponuje na pokładzie tego samolotu wszystkimi przyrządami pozwalającymi mu kontrolować sytuację”. – Kapitan powinien być tak wykształcony, tak wytrenowany, tak odpowiedzialny, żeby zanegować to, co mu mówią kontrolerzy i powinien opierać się na tym, co sam widzi.
Polityk powiedział, że „absurdem byłoby, gdyby prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów ze strony polskiej, a zrobiłaby to wobec rosyjskich kontrolerów”. Jego zdaniem działania prokuratury wpływają na opinię, że w Smoleńsku miało miejsce coś więcej niż tylko wypadek. – Jedynym niebanalnym elementem tej katastrofy była liczba ofiar i to, kto zginął. Cała reszta była banalna: niedoróbki, asekuranctwo, oportunizm, tchórzostwo, niedouczenie – podsumował.
kl, Polskie Radio
Zdaniem byłego premiera katastrofa smoleńska nie wymaga tak długiego postępowania. – Mieliśmy do czynienia z banalną, choć ogromnie tragiczną katastrofą i cztery lata mijają, a prokuratura nie potrafi sformułować zarzutów – kontynuował.
Cimoszewicz uważa, że odpowiedzialność za katastrofę „w 98 procentach leży po stronie polskiej”. W jego ocenie, „kontroler lotu może sobie gadać, co chce, a ostateczną odpowiedzialność ponosi załoga i kapitan samolotu, który dysponuje na pokładzie tego samolotu wszystkimi przyrządami pozwalającymi mu kontrolować sytuację”. – Kapitan powinien być tak wykształcony, tak wytrenowany, tak odpowiedzialny, żeby zanegować to, co mu mówią kontrolerzy i powinien opierać się na tym, co sam widzi.
Polityk powiedział, że „absurdem byłoby, gdyby prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów ze strony polskiej, a zrobiłaby to wobec rosyjskich kontrolerów”. Jego zdaniem działania prokuratury wpływają na opinię, że w Smoleńsku miało miejsce coś więcej niż tylko wypadek. – Jedynym niebanalnym elementem tej katastrofy była liczba ofiar i to, kto zginął. Cała reszta była banalna: niedoróbki, asekuranctwo, oportunizm, tchórzostwo, niedouczenie – podsumował.
kl, Polskie Radio
Ankieta:
Czy uważasz, że Smoleńsk wciąż dzieli Polaków?