Zawisza: To narodowcy byli szarpani, nie oni szarpali

Zawisza: To narodowcy byli szarpani, nie oni szarpali

Dodano:   /  Zmieniono: 
Artur Zawisza (fot. KRZYSZTOF BURSKI / Newspix.pl ) Źródło: Newspix.pl
Artur Zawisza, jeden z liderów Ruchu Narodowego w rozmowie z Elizą Olczyk dla „Rzeczpospolitej” ocenił, że sukcesem jego ugrupowania było przekształcenie Marszu Niepodległości w organizację polityczną, której udało się zebrać 158 tys. podpisów pod listami wyborczymi.
-Istotą naszych działań nie są ani burdy uliczne, ani nawet samo maszerowanie. Nasz patriotyzm to codzienna praca – wspominamy Żołnierzy Wyklętych, odwiedzamy miejsca pamięci narodowej, wspomagamy Polaków na Kresach, rozdajemy flagi, np. Polakom w Wilnie, organizujemy działalność samokształceniową w ramach szkół letnich. Chcemy objąć rząd dusz, zanim obejmiemy rządy w kraju – podkreślił Zawisza.

Lider narodowców odniósł się także do incydentów do jakich dochodziło podczas Marszów Niepodległości. - Zdarzają się takie spięcia, choć my ich nie organizujemy. Każde z nich miało miejsce w obszarze realnego konfliktu społecznego. Albo nielegalnie okupowany pustostan w śródmieściu stolicy, albo prowokacyjna homotęcza, albo ambasada państwa kojarzącego się z rozbiorami, Katyniem i Smoleńskiem. Nie chcę przez to powiedzieć, że walki uliczne są naszym sposobem na politykę. Natomiast żywe uczucia społeczne to coś innego niż gry gabinetowe – zaznaczył.

- Wracając do tęczy, nie my ją paliliśmy, bo marsz szedł inną trasą. Ale wcale jej nie żałujemy i dziś protestujemy przeciwko jej odbudowie. Formacja polityczna musi umieć wygrywać swoje racje także na ulicy. Zwracam uwagę, że podczas spontanicznego protestu pod tęczą na warszawskim placu Zbawiciela to narodowcy byli szarpani przez policję, a nie odwrotnie – podkreślił.