Towarzyskie zwycięstwo biało-czerwonych

Towarzyskie zwycięstwo biało-czerwonych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska wygrała z Kazachstanem 3:0 (1:0) w Poznaniu w towarzyskim meczu, który miał być sprawdzianem przed środowym meczem eliminacyjnym mistrzostw Europy ze Szwecją.
Bramki: Artur Wichniarek (2), Tomasz Dawidowski (51), Jacek Krzynówek (82-karny). Żółte kartki: Jacek Bąk, Tomasz Hajto (Polska), Maksym Samczenko, Oleg Musin, Renat Abdulin (Kazachstan). Sędziował Knud Erik Fisker (Dania). Widzów 8 tys.

Składy:

Polska: Jerzy Dudek (46-Maciej Nalepa); Tomasz Kłos, Tomasz Hajto (74-Jacek Zieliński), Arkadiusz Głowacki (46-Marcin Baszczyński), Michał Żewłakow (46-Maciej Stolarczyk); Jacek Krzynówek, Jacek Bąk (46-Mariusz Jop), Mirosław Szymkowiak (46-Marcin Zając), Kamil Kosowski (46-Marcin Burkhardt); Paweł Kryszałowicz (46-Tomasz Dawidowski), Artur Wichniarek (46-Marcin Kuźba);

Kazachstan: Jurij Nowikow; Maksym Samczenko, Renat Abdulin, Igor Sołoszenko, Oleg Musin, Rusłan Bałtijew, Jewgienij Łowczew, Witalij Artemow (77-Kairat Nurdałletow), Konstantyn Kotow (70- Danijar Mukanow), Jewgienij Łuniew (59-Andriej Finonczenko), Jewgienij Tarasow.

Trener polskiej reprezentacji niemal w ostatniej chwili musiał zdecydować się na zmianę w składzie. Urazu mięśnia przywodziciela podczas rozruchu doznał Tomasz Zdebel i w jego miejsce na boisko wyszedł Kamil Kosowski, który miał siedzieć na ławce rezerwowych. Kontuzja Zdebela nie jest wprawdzie poważna, ale selekcjoner nie  chciał ryzykować zdrowiem tego zawodnika przed środowym meczem ze  Szwecją.

Po raz ostatni Polska bramkę w Poznaniu strzeliła przed dziesięcioma laty. 17 listopada 1993 roku prowadzony przez Lesława Ćmikiewicza zespół przegrał w stolicy Wielkopolski z Holandią 1:3 w eliminacjach mistrzostw świata. Jedyną bramkę dla Polaków zdobył wówczas Marek Leśniak.

Po dziesięciu latach stadion w Poznaniu został "odczarowany", a dokonał tego Artur Wichniarek, który ostatnią bramkę w drużynie narodowej zdobył w meczu z Luksemburgiem w 1998 roku. Potem długo nie był powoływany, aż wreszcie wrócił do reprezentacji w  listopadzie 2001 roku, gdy także w Poznaniu Polska podejmowała Kamerun (0:0). W tym i w następnych spotkaniach Wichniarek nie  potrafił się przełamać i pokonać bramkarza rywali.

Tym razem poznański stadion okazał się szczęśliwy dla tego zawodnika. Już w drugiej minucie stojący na polu karnym rywali Wichniarek otrzymał podanie z prawej strony od Tomasza Kłosa i  mając przed sobą tylko bramkarza Kazachstanu bez zastanowienia uderzył. Polska prowadziła 1:0.

Dwie minuty później Wichniarek mógł zdobyć drugą bramkę, ale  jego strzał z woleja minął słupek bramki gości. Po kolejnych pięciu minutach podopieczni Pawła Janasa przeprowadzili szybki kontratak, ale w sytuacji czterech na jednego pogubili się przed polem karnym rywali. Wichniarek, który mógł podać do będącego na czystej pozycji Jacka Krzynówka, chciał sytuację rozstrzygnąć sam, ale strzał z pełnego obrotu wyszedł mu nieudolnie.

Po kilkunastu minutach żywej gry tempo meczu spadło. Od czasu do czasu polską bramkę próbowali zaatakować Kazachowie, a i Polacy też nie kwapili się do odważniejszych ataków i po obiecującym początku pierwsze dwa kwadranse spotkania nie przyniosły następnych goli.

Siedem minut przed końcem pierwszej połowy znów zaprezentował się Wichniarek, który dostał podanie przed polem karnym Kazachów i  zdecydował się na strzał z daleka. Bramkarz rywali był jednak dobrze ustawiony i wybił zmierzającą w "okienko" piłkę.

Po przerwie polski zespół wyszedł w niemal całkowicie zmienionym składzie. Janas wprowadził do gry ośmiu nowych zawodników, pozostawiając na boisku jedynie Hajtę, Kłosa i Krzynówka.

Gra znów nabrała tempa. Już po pięciu minutach drugiej połowy Polacy prowadzili 2:0. Marcin Zając dośrodkował po indywidualnej akcji niemal z linii końcowej, piłka trafiła do Tomasza Dawidowskiego, który nie miał większych problemów z pokonaniem bramkarza Kazachów.

Po kilku następnych minutach gości dwukrotnie ratował słupek i  raz poprzeczka. W podbramkowym zamieszaniu do siatki nie trafili Marcin Burkhardt, Jacek Krzynówek i Marcin Kuźba. Potem Polacy jeszcze dwukrotnie próbowali nieudolnie zagrozić bramce rywali.

Wynik zmienił się dopiero osiem minut przed końcem, gdy w polu karnym sfaulowany został Marcin Kuźba. Duński arbiter bez chwili zastanowienia wskazał na jedenasty metr przed bramką Kazachów, a  do wykonywania rzutu karnego wyznaczony został Jacek Krzynówek. Bramkarz gości nie zdołał obronić mocnego strzału w lewy róg. Po  tym golu obie drużyny odliczały już tylko minuty do ostatniego gwizdka sędziego.

em, pap