Jakubowska zmienną jest (aktl.)

Jakubowska zmienną jest (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Aleksandra Jakubowska przyznała w trakcie konfrontacji, że dokument, który wręczyła wiceprezes Agory Helenie Łuczywo różnił się od tego, który trafił na posiedzenie Rady Ministrów.
Konfrontacja szefowej gabinetu politycznego premiera Aleksandry Jakubowskiej z wiceprezes Agory Heleną Łuczywo miała wyjaśnić, jaką wersję autopoprawki do projektu nowelizacji ustawy o mediach otrzymała Łuczywo wieczorem 22 lipca 2002 roku w Kancelarii Premiera.

Jakubowska zeznając w środę przed komisją, kategorycznie oświadczyła, że okazana jej przez komisję wersja autopoprawki (komisja otrzymała ją od wiceprezes Łuczywo) nie jest tą, którą wręczyła wiceprezes Agory Helenie Łuczywo wieczorem 22 lipca 2002 r. w Kancelarii Premiera. Natomiast Łuczywo zeznała, że to właśnie ten dokument otrzymała od Jakubowskiej. Wiceprezes Agory zeznała też, że ta wersja autopoprawki była inna niż ta, którą następnego dnia zajęła się Rada Ministrów.

Podtrzymała też zeznanie, że okazany przez komisję śledczą dwukartkowy dokument, zawierający autopoprawkę, jest tym, który 22 lipca ub.r. wieczorem dostała od Aleksandry Jakubowskiej. Natomiast Jakubowska, tak jak wcześniej, oświadczyła, że nie identyfikuje okazanego jej przez komisję dwukartkowego dokumentu jako tego, który 22 lipca wieczorem wręczyła Łuczywo w Kancelarii Premiera.

Wyjaśniła, że twierdzi tak m.in. dlatego, że nie wiedziała, iż  Łuczywo będzie w Kancelarii i nie udawała się tam, aby przekazać wiceprezes Agory "interesujące Agorę paragrafy dotyczące przepisów dekoncentracyjnych". Dodała, że szła na spotkanie, które "zaplanowane było przez premiera jako spotkanie trzech osób (premier, minister kultury Waldemar Dąbrowski i Jakubowska) o autopoprawce, a szczególnie o  tantiemach". "A w tym dokumencie w ogóle tych zapisów nie ma" -  podkreśliła Jakubowska. Ponadto - jak twierdzi - poprosiła departament prawny ministerstwa kultury o wydrukowanie ostatniej wersji autopoprawki i było to kilkanaście kartek. "W związku z tym nie mogę uznać, że dokument, który się składa z dwóch kartek, jest tożsamy z dokumentem, który zabrałam ze sobą na  spotkanie z premierem i ministrem kultury" - powiedziała.

Jakubowska oświadczyła też, że  tego dokumentu, który wręczyła Łuczywo nie czytała. "Wzięłam go na wszelki wypadek, ponieważ nie chodziło o  szczegółowe zapisy w tym dokumencie, tylko o zasady, czy w ogóle regulować w autopoprawce sprawę tantiem, czy nie regulować - za  czym opowiadał się pan minister Dąbrowski." - dodała.

Dodała też, że wzięła ze sobą jedną wersję dokumentu i - po  oddaniu go Łuczywo - nie miała już tekstu na spotkaniu z  premierem. Powtórzyła, że wzięła ten dokument na wszelki wypadek, bo artykuły dotyczące tantiem miała "w głowie".

Wiceprezes Agory Helena Łuczywo oceniła, że zarówno Agora, jak i prezes UOKiK Cezary Banasiński otrzymali 22 lipca ub.r. wieczorem te same wersje autopoprawki do nowelizacji ustawy o rtv. Stwierdziła to na podstawie zestawienia błędów literowych w  swoim dokumencie, porównując je z wersją przekazaną UOKiK.

"Twierdziła pani, że ten, który pani dała Łuczywo był tożsamy z tym, który został przedstawiony na Radzie Ministrów. Skąd, nie czytając tego dokumentu, mogła mieć pani taką pewność?" - zwrócił się do Jakubowskiej poseł Rokita.

"Na tę godzinę i okoliczność to była aktualna wersja. Dla mnie ta  wersja była tą, która ma szansę trafić na Radę Ministrów" - brzmiała odpowiedź.

"Czy podtrzymuje pani zeznanie, że to jest dokument zbieżny z  tym, co było na Radzie Ministrów?" - pytał Rokita.

"Nie. Ta opinia była spowodowana tym, że być może 22 lipca byłam przekonana, że będzie to dokument zbieżny" - odpowiedziała Jakubowska. Jak dodała, po informacji, że Łuczywo nie potrafi się od razu odnieść do autopoprawki, "umówiłyśmy się, że będą jakieś poprawki", więc "nie mógł to być dokument tożsamy z tym, co  stanęło na rządzie". ***

Wcześniej kontynuowane było przesłuchanie Aleksandry Jakubowskiej, przerwane w środę; chęć dodatkowych pytań zgłosili Jan Rokita (PO) i Zbigniew Ziobro (PiS).

Jana Rokitę interesowało "natręctwo" - jak to określiła w środę Jakubowska - sekretarza KRRiT Włodzimierza Czarzastego w związku z nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji i  autopoprawką do projektu. Sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty walczył o to, aby Krajowa Rada miała jak największe kompetencje - zeznała w czwartek Jakubowska. Interesował się też zapisami dotyczącymi radia. Zeznała też, że w kontaktach z Czarzastym "raczej nie posługiwała się dokumentami", ale wielokrotnie z nim rozmawiała.

Co innego wynika z przytoczonego przez posła Platformy fragmentu zeznań Czarzastego przed komisją: "Jeśli chodzi o moje spotkania z panem ministrem Nikolskim i z panią Jakubowską, to rozmawiałem z nimi na temat multipleksów, na których się nie znam". Mówił też wówczas, że jego zdaniem było to jedno spotkanie, bo nie przypomina sobie innych.

Zdaniem Jakubowskiej jednak, Czarzasty w ten sposób odpowiedział na pytanie, czy spotkanie z Nikolskim w sprawie multipleksów było jedynym spotkaniem. Powtórzyła, że jej telefoniczne kontakty w Czarzastym w tym czasie były dość intensywne.

Jakubowska wyjaśniła też, dlaczego spotkanie 23 lipca przed południem z wiceprezes Agory potraktowała "kurtuazyjnie". "O godz. 10 z sekundami" wiceprezes Łuczywo przysłała swe uwagi i trzy z nich zostały uwzględnione w projekcie autopoprawki. "O ile sobie przypominam, dokument, który pani Łuczywo przyniosła na spotkanie, był tożsamy z tym e-mailem" - wyjaśniła. Zaprzeczyła natomiast zeznaniom Łuczywo, która twierdziła, że dwie godziny musiała czekać na spotkanie z Jakubowską 23 lipca. - Nie należę do osób, "które pozwalają takim postaciom jak Helena Łuczywo oczekiwać pod drzwiami dwie godziny" - powiedziała.

Poseł Rokita dopytywał o różnice w wersjach projektu z różnych godzin 22 lipca, dotyczące m.in. przepisów dekoncentracyjnych. Jakubowska nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego w dokumencie z 22 lipca z godz. 12.10, będącym wersją sporządzoną w departamencie prawnym resortu, nie ma przepisów m.in. dotyczących UOKiK, a o godz. 12.16. jest sporządzony dokument, w którym one już są. Oświadczyła jedynie, że prace nad autopoprawką trwały bez przerwy i zmiany zachodziły dość często.

Co mogło się stać w ciągu tych sześciu minut i kto mógł podjąć decyzję, aby w sześć minut po sporządzeniu poprzedniego dokumentu, wprowadzić całkowicie nową wersję przepisów dekoncentracyjnych? - pytał Rokita.

"Na pewno tej decyzji nie mógł podjąć departament prawny. Tę decyzję musiałam podjąć ja - powiedziała Jakubowska. Przyznała też, że prawdopodobnie na jej polecenie nastąpiły dalsze zmiany w dokumencie, tym razem z godz. 18.08.

Poseł PO chciał wiedzieć, co takiego się wydarzyło między godz. 12.16 a 18.08, że poleciła departamentowi prawnemu wykreślenie z  projektu autopoprawki w całości przepisów dekoncentracyjnych i  zostawienie "blankietowego punktu z dwukropkiem i bez treści".

Tego dnia cały czas pracowano nad autopoprawką i być może do końca nie byłam pewna "przepisów dotyczących podziału ról między UOKiK a KRRiT oraz czy instytucja domniemania jest dobrą instytucją dla tego projektu". "Być może dlatego to miejsce jest wolne, jako miejsce do zapełnienia: albo powrotu do poprzedniej wersji, albo stworzenia nowej" - brzmiała odpowiedź.

Rokita spytał co ją skłoniło wieczorem, do tego, aby się "zawahać w kwestii" przepisów dekoncentracyjnych i kazać je całkowicie wyeliminować z projektu.

"Myślenie panie pośle" - odparła Jakubowska.

Rokita poprosił więc ją o "zrekonstruowanie z grubsza procesów myślowych" z godz. 12.10-12.16 i z godz. 18.00.

Jakubowska nie wykluczyła, że w tym czasie kontaktowała się z  prezesem UOKiK Cezarym Bansińskim. Dodała, że trudno jest jej zrekonstruować swój sposób myślenia z 22 lipca 2002 r. Przyznała, że jest możliwe, co sugerował Rokita, iż po decyzji z godz. 18.00 uznała, że od nowa trzeba się zastanowić nad przepisami dekoncentracyjnymi, i mogła jeszcze tego samego dnia wieczorem dojść do wniosku, że UOKiK ma jednak rację i wydała polecenie zmiany treści art. 36. "Z tym, że również jest możliwe, iż rano zmieniłam tę decyzję - bo wie pan, kobieta zmienną jest" -  powiedziała Jakubowska.

"To jest dobra pointa" - podsumował Rokita.

Rokita pytał też o środowe zeznanie minister, że szef sejmowej komisji kultury Jerzy Wenderlich (SLD) nalegał na przyśpieszenie prac nad autopoprawką. Ze stenogramu posiedzenia komisji kultury 18 lipca ub. roku wynika bowiem, że  Wenderlich "ani słowem nie wspomina, że należałoby szybciej" prowadzić te prace. "Gdzie Wenderlich i kiedy wyrażał niepokój, by te prace przyśpieszyć?" - pytał poseł.

"Rozmawialiśmy o tym telefonicznie i osobiście, ale bez świadków" - wyjaśniła.

Poseł Zbigniew Ziobro (PiS) próbował natomiast ustalić, czy 22 lipca wieczorem Jakubowska posługiwała się dwustronicowym dokumentem, jaki Helena Łuczywo - jej zdaniem - dostała od Jakubowskiej jako ostatnią wersję autopoprawki. B. wiceminister kultury zaprzeczyła.

Wówczas Ziobro przedstawił także dwustronicowy dokument, który do  komisji dostarczył prezes UOKiK Cezary Banasiński. Był to  dokument, który Jakubowska przesłała Banasińskiemu 22 lipca o  godz. 19.30. "Z tego wynika, że jednak posługiwała się pani 22 lipca ową węższą wersją" - podkreślił poseł PiS.

Jakubowska, która przyznała, że te dokumenty są tożsame (w obydwu znajdowała się także instytucja domniemania), wyjaśniła, że prezes UOKiK był zainteresowany wyłącznie zapisami koncentracyjnymi, dlatego dostał dwie kartki z  autopoprawki. "Czy podtrzymuje pani zeznanie, że nie wręczyła pani -  identycznego jak Banasińskiemu - fragmentu autopoprawki Helenie Łuczywo 22 lipca wieczorem?" - pytał Ziobro. "Tak. Jeślibym szła z  informacją, że mam dostarczyć Agorze interesujące ich przepisy, prawdopodobnie zabrałabym te dwie kartki, które przesłałam prezesowi UOKiK" - zaznaczyła Jakubowska,

Zbigniew Ziobro (PiS) zapytał następnie Jakubowską, czy podtrzymuje zeznanie, że dokument, który wręczyła wiceprezes Agory Helenie Łuczywo był tożsamy z tym, który został przesłany do Rady Ministrów.

Tym razem odpowiedź Jakubowskiej nie była już tak kategoryczna jak poprzedniego dnia. "Trudno mi sobie to przypomnieć, ale na moment spotkania z Łuczywo, "kiedy wręczyłam jej autopoprawkę, moja wiedza mówiła, że jest to dokument, który będzie wysłany do rządu, a w rzeczywistości został wysłany następnego dnia" - mówiła.

Ziobro pytał także, czy Jakubowska podtrzymuje to, że w wersji przedstawionej Łuczywo nie było już domniemania. (Chodzi o przepis związany z domniemaniem nielegalności nadmiernej koncentracji kapitału na rynku, który pozostawiał ocenę Urzędowi Ochrony Konkurencji i Konsumentów -  PAP). "Moim zdaniem nie było, ale nie przeczytałam tekstu, który wzięłam na spotkanie" - powiedziała.

"Wcześniej w sposób kategoryczny zeznawała pani, że było domniemanie" - podkreślił Ziobro.

"Okazuje się, że nic nie można kategorycznie powiedzieć przed komisją, lepiej mówić nie pamiętam, albo wydaje mi się" - odparła Jakubowska.

Wystarczy mówić prawdę" - skwitował poseł PiS, o co upomniał go szef komisji Tomasz Nałęcz. "W świecie prawniczym jest to jednoznacznie interpretowane jako wywieranie presji na świadka" - powiedział.

em, pap