Rodzina bidulem podzielona

Rodzina bidulem podzielona

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ośmioro rodzeństwa, mających dom, rodziców, w kwietniu trafiło do domu dziecka. Sąd, wbrew woli rodziców i oburzonych mieszkańców podkarpackiego Pruchnika, uznał, że sytuacja materialna rodziny uniemożliwia właściwą opiekę nad dziećmi. Po naszym apelu sprawą zainteresowała się Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy.

To było straszne, jeden wielki pisk, płacz, przerażenie. Bracia i siostry tuliły się do ojca i ciotek – wspomina dziś Ela Olejarz, która 28 kwietnia tego roku wraz z siedmiorgiem rodzeństwa została siłą odebrana z rodzinnego domu w podkarpackim Pruchniku i trafiła do Domu Dziecka w Nowej Grobli. – Przyszło dwóch policjantów i osiem innych osób, w tym pani prokurator – mówią nam świadkowie tej sceny. – To powinno odbywać się delikatniej. Zwłaszcza obecność policjantów przeraziła młodsze dzieci – dodają.

Dziś Ela, która w maju będzie zdawać maturę, już tam nie przebywa. W lipcu tego roku skończyła 18 lat i od razu wróciła do domu. Ale siedmioro jej rodzeństwa wciąż pozostaje pod opieką państwa. Troje – ośmioletni Bartek, sześcioletni Kamil i czteroletnia Sabinka – w Domu Dziecka nr 1 w Jarosławiu, kolejne troje – nastoletni Iwona, Natalia i Jarosław – we wspomnianej Nowej Grobli, oddalonej od Pruchnika o 58 km. Najmłodsza, dwuletnia Julka, jest w Jarosławiu w rodzinie zastępczej.

Rodzeństwo nie tylko że przeżyło traumę rozstania z rodzicami, to zostało także rozdzielone. Z panią Moniką i Markiem, rodzicami dzieci, przyjeżdżam w ubiegłym tygodniu do Domu Dziecka w Jarosławiu. Pytam, dlaczego rozdzielono dzieci. Pani opiekun, która rozmawia ze mną, odpowiada, że dla tak licznej rodziny nie było miejsca w jednym domu dziecka.

GŁÓWNE ZARZUTY TO BIEDA

Więcej możesz przeczytać w 39/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.