Szef MSWiA Mariusz Błaszczak komentuje listę podsłuchiwanych dziennikarzy

Szef MSWiA Mariusz Błaszczak komentuje listę podsłuchiwanych dziennikarzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mariusz Błaszczak (fot. Wprost) Źródło: Wprost
– Zgodnie z prawem, powiadomieni zostaną posłowie komisji ds. służb specjalnych, a następnie podjęte zostaną działania. Chodzi o wyciągniecie konsekwencji wobec tych, którzy dopuścili się złamania prawa – powiedział szef MSWiA Mariusz Błaszczak komentując publikację "Do Rzeczy", w której ujawniono listę dziennikarzy, którzy mieli być podsłuchiwani.

- To jest etap audytu, a więc podsumowania tego, w jakim stanie zastaliśmy instytucje państwowe po ośmiu latach rządów koalicji PO-PSL. To jest przykład nadużyć – ocenił minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak.

Internetowe wydanie tygodnika „Do Rzeczy” opublikowało listę dziennikarzy, których służby specjalne miały podsłuchiwać za rządów PO–PSL.

Według ustaleń tygodnika wśród inwigilowanych był praktycznie cały dzień krajowy „Rzeczpospolitej”. Wśród osób podsłuchiwanych miał być naczelny dziennika Paweł Lisicki i jego zastępca Piotr Gabryel, a także obecny zastępca redaktora naczelnego "Wprost" Mariusz Staniszewski. Według ustaleń tygodnika „Do Rzeczy” specsłużby podsłuchiwały też Michała Majewskiego i Pawła Reszkę.

Afera taśmowa

W czerwcu 2014 r. we "Wprost" ujawniono sześć nagrań, których dokonano w dwóch warszawskich restauracjach – Amber Room oraz Sowa&Przyjaciele. Były to m.in. stenogramy i nagrania rozmów szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra transportu oraz Jana Vincenta-Rostowskiego z Radosławem Sikorskim. Do redakcji "Wprost" docierały też wiadomości o kolejnych taśmach. Nagrane miało zostać spotkanie wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z szefem CBA Pawłem Wojtunikiem, do którego doszło na początku czerwca. Do ostatniego dotarło "Do Rzeczy" w połowie maja 2015 r.

Po kilku miesiącach okazało się, że istnieje więcej nagrań. Kelnerzy Łukasz N. i Konrad L. powiedzieli prokuratorom, że istniało nagranie rozmowy Aleksandra Kwaśniewskiego i Leszka Millera oraz wiele innych. Oprócz tego, podczas śledztwa w tej sprawie wyszło na jaw, że podsłuchy mogły być zakładane również w dwóch innych warszawskich restauracjach: Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej.