Również prof. Marek Orkisz z Wydziału Budowy Maszyn i Lotnictwa Politechniki Rzeszowskiej powiedział, że wprawdzie nie zna szczegółów wypadku rządowego śmigłowca, jednak daleki jest od sugestii, które mówią o awarii spowodowanej oblodzeniem.
Przypomniał, że "prócz tego, że Mi-8 zalicza się do maszyn o wysokim standardzie, to dodatkowym zabezpieczeniem są piloci prowadzący samoloty i śmigłowce rządowe". "Są to piloci wojskowi z ogromnym doświadczeniem. Wątpię, by taki pilot nie sprawdzał instalacji przeciwoblodzeniowej" - podkreślił prof. Orkisz.
"To niewiarygodne, by tak doświadczeni piloci nie włączyli instalacji automatycznej przy tak ograniczonej widzialności" zgodził się Tadeusz Augustyniak, emerytowany, wieloletni pilot GOPR-u.
Pilot rządowego śmigłowca, którym leciał premier Leszek Miller, mjr Marek Miłosz, w wywiadzie dla "Trybuny" zaprzecza, że podczas lotu wystąpiło oblodzenie. Twierdzi, że system przeciwoblodzeniowy był włączony. Automatyczna instalacja uruchamiana jest w warunkach sprzyjających oblodzeniu (istotna jest temperatura oraz wilgotność powietrza). Aby system zadziałał, musi być uprzednio nastawiony na czuwanie. O włączeniu automatycznego systemu decyduje pilot na podstawie komunikatu meteorologicznego. Istnieje również możliwość uruchomienia systemu ręcznie, przez pilota. Instalacja automatyczna wykorzystuje system czujników informujących o powstaniu oblodzenia. System ręczny, w niektórych typach śmigłowców, również korzysta z czujników, a pilot zostaje powiadomiony o zagrożeniu miganiem kontrolki. Część śmigłowców nie posiada takich kontrolek, co sprawia, że "pilot dowiaduje się o oblodzeniu właściwie dopiero z lodu na szybie kabiny" - wyjaśnia Tadeusz Augustyniak. Duże oblodzenie, występujące w silniku, uniemożliwia dopływ powietrza do silnika turbinowego. Może to prowadzić do unieruchomienia silnika. Również odłamki lodu, po "wejściu" przez śmigłowiec w cieplejszą warstwę powietrza lub na skutek drgań, mogą zakłócić pracę silnika. Łopaty wirnika wskutek pokrycia się lodem tracą siłę nośną; równocześnie zwiększa się na nich opór powietrza. Zaburzony stosunek siły nośnej i oporu powietrza może spowodować spadanie śmigłowca.
"Oblodzenie to jest ten problem, którego w wielu wypadkach nie można jednoznacznie stwierdzić" - wyjaśnia Tomasz Hypki. Ślady po lodzie znikają wraz z jego stopnieniem. Widoczne pozostają jedynie uszkodzenia po uderzeniu ciał stałych.
W związku z wypadkiem szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Czesław Piątas powołał komisję do wyjaśnienia przyczyn zdarzenia. Pracami komisji kieruje inspektor bezpieczeństwa lotów sił zbrojnych RP płk Ryszard Michałowski - poinformował PAP rzecznik szefa sztabu generalnego WP płk Zdzisław Gnatowski. Komisja o wynikach swoich prac poinformuje w piątek, 19 grudnia.
Równolegle działającą komisję powołał dowódca Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej gen. Ryszard Olszewski.
em, pap