W sobotę i niedzielę w ratuszach koszalińskim i słupskim będą trwały dyżury członków Komitetu i chętni będą mogli jeszcze składać podpisy na listach.
Jak poinformował Żuber blisko 90 tys. podpisów zebrano w dawnym województwie koszalińskim, a resztę w dawnym słupskim.
Listy wykładane były m.in. w większych sklepach, urzędach, zakładach pracy, szkołach ponadgimnazjalnych. Akcję prowadzili też niektórzy sołtysowie we wsiach czy lokalni radni.
Podpisy zbierali też z własnej inicjatywy mieszkańcy regionu.
Akcja rozpoczęła się w połowie października. Teoretycznie mogła być prowadzona na terenie całego kraju, ale faktycznie skoncentrowała się w byłych województwach koszalińskim i słupskim.
Inicjatorzy akcji, by ją rozpocząć musieli m.in. podać źródła finansowania przyszłego regionu, co uwzględniono w projekcie złożonym u marszałka Sejmu pod koniec września tego roku.
Komitet przewiduje, że na fundusze przyszłego regionu składałyby się środki z budżetu państwa, administracji samorządowej, kontraktów wojewódzkich, podatków oraz funduszy celowych i środków pomocowych Unii Europejskiej. Według jego wyliczeń, roczny budżet nowego wojewody wynosiłby około 560 mln złotych, a sejmiku środkowopomorskiego - około 125 mln złotych.
Region zajmowałby powierzchnię blisko 19 tys. km kw. i liczyłby 1,1 miliona mieszkańców. W skład nowego województwa wchodziłoby 15 powiatów i 90 gmin. Siedzibą wojewody miałby być Koszalin, a marszałka sejmiku - Słupsk.
"Przymusowo narzucony nam, bez społecznych konsultacji, nowy podział administracyjny nad Bałtykiem wcale się nie sprawdza i nie należy liczyć, że kiedykolwiek się sprawdzi. Jest i będzie to twór nadal sztuczny, nienaturalny i przez większość społeczności lokalnej nieakceptowany. Odkładanie sprawy na później może spowodować frustracje i destrukcje środowiskowe i lokalne" - twierdzili rozpoczynając akcję zbierania podpisów członkowie Komitetu.
sg, pap